Zastanawiasz się czasem gdzie jesteś teraz? A wiesz, gdzie chcesz być za rok, dwa czy pięć? Jeśli Ci to obojętne, to dalej nawet nie czytaj, bo to oznacza, że siedzisz sobie wygodnie w jakimś miejscu i jest Ci wspaniale. Pewnie robisz każdą z tych 6 rzeczy, które nie pozwalają Ci się ruszyć z miejsca. Jeśli jest Ci dobrze, to gratuluję. Mam nadzieję, że świat stanie w miejscu i w Twoim życiu nic się nie zmieni. A ta chwila będzie trwać i trwać…
I jak, wygodnie Ci? Chyba jednak trochę coś Ci uwiera. To dobrze, bo zazwyczaj każdy siedzi na jakimś „ziarenku grochu”. Jak go czujesz, to przynajmniej wiesz, że jeszcze żyjesz 😉 Jednak cały materac z groszkowych problemów to już chyba przesada? A niektóre z nas tak sobie ścielą co wieczór…i jak tu spokojnie spać? Mało Ci jedno ziarno, musisz dokładać kolejne. Pozwalasz problemom rządzić swoim życiem? To Ci powiem jedno – chwasty się wyrywa, a nie pielęgnuje. Jak w ogródku – plewisz, plewisz i kwitnie to co trzeba. Prawda?
„Jesteś właściwie dokładnie tym, kogo stworzyłeś i wszystko, co przytrafia Ci się w życiu, jest Twoim własnym dziełem”.
Stephen Richards
No to jak już mamy jasność, to przejdźmy dalej. Przeczytaj poniższe punkty. Możesz je potraktować jak Quiz i sprawdzić czy przed Tobą długa droga. Pamiętaj – masz dwa wyjścia. Zawsze są przynajmniej dwa. Jedno – zmienić swoje nastawienie. Drugie – możesz nie zrobić nic, a wtedy na pewno nic się nie stanie.
6 rzeczy, które nie pozwalają Ci się ruszyć z miejsca
- Przejmujesz się rzeczami, na które nie masz wpływu – Myślisz, rozmyślasz, przejmujesz się innymi i nawet przypuszczasz, że ten Twój życiowy pseudo altruizm będzie doceniony. Nie będzie, wybij to sobie z głowy. Nikt nie docenia starań, z których nic nie wynika! TO nie zmieni komuś życia, a zmarnuje Twoje własne. Jeśli nie możesz czegoś zmienić – ODPUŚĆ sobie. Mruknij pod nosem, wyrzuć z siebie emocje, ale się tym nie zadręczaj. Skoro i tak nie możesz z tym nic kompletnie zrobić…mówi się trudno!
- Nie masz odwagi – Chciałabyś coś zmienić, ale się boisz. Od razu zakładasz czarne scenariusze…że Ci się nie uda, że nie uzyskasz aprobaty. Po pierwsze – Nie wiesz, że się nie uda. Nie możesz tego wiedzieć. Jeżeli Twoje życie jest codziennie takie samo, to jak chcesz żeby się zmieniło? Dopóki nie postawisz pierwszych małych kroczków, które choć trochę ruszą Cię z miejsca, zostaniesz tu gdzie jesteś. Po drugie – Nie potrzebujesz niczyjej aprobaty. Jesteś dorosła i sama odpowiadasz za swoje życie. Nie czekaj na pozwolenie, bo niby kto i dlaczego miałby Ci je dać? Nawet jeśli czeka Cię trudna droga usłana cierniami, to warto to robić. Dla siebie. Jeśli nic nie zrobisz, nic się nie zmieni. Zacznij więc od siebie.
- Przejmujesz się opinią innych ludzi – w Twoim umyśle pojawia się panika na samą myśl, że ktoś źle o Tobie pomyśli. Dlatego nie umiesz odmawiać, boisz się robić rzeczy inne niż wszyscy. Opinia jest dla Ciebie ważniejsza, niż Twoje własne potrzeby czy marzenia. Inni ludzie widzą Cie taką, jaką chcą Cię widzieć. A powinni oglądać Cię taką, jaką Ty chcesz być. Gdy to zmienisz, pewnie część ludzi odwróci się od Ciebie. Część zostanie, ale to właśnie oni – będą dla Ciebie tymi właściwymi. To jest jak plewienie ogródka. Odrzucasz chwasty i dajesz szansę wartościowym roślinom. Otworzysz sobie szansę na budowanie nowych relacji, które będą znaczyć coś więcej.
- Otaczasz się ludźmi toksycznymi – Jeżeli ktoś nie akceptuje tego, jaka jesteś i próbuje Ci narzucać swoją wolę i swoje zdanie, to on ma problem. Nie TY! Tu kłania się również poprzedni podpunkt. To Twój czas jest cenny i to najbardziej na świecie. Ktoś ma prawo Cię prosić, ale Ty masz prawo odmawiać. Ktoś ma prawo mieć swoje zdanie, ale Ty masz prawo by szanowano Twoje. To dotyczy każdej płaszczyzny życia. O tym pisałam w w marcowym wpisie: skoncz-toksyczne-relacje. Otaczaj się ludźmi, którzy myślą podobnie do Ciebie i nie będą Ci podcinać skrzydeł. Z takimi ludźmi jest łatwiej o współpracę. Nie pozwalaj innym, by Twoim kosztem budowali własne marzenia. Każdy powinien „stawiać dom” na swojej własnej działce. Jeśli oddasz swoje fundamenty, to czyje spełnisz marzenia?
- Żyjesz nadzieją – Nadzieja, to emocja, która daje wiarę. Jednak bez Twojej pomocy, ona umrze, choć robi to podobno ostatnia. Samą nadzieją życia nie zmienisz. Tu trzeba działań. Nie chce Ci się? Czasami każdy jest leniwy. Gdyby nie ludzkie lenistwo, nie byłoby postępu technologicznego. W końcu to wszystko powstaje w celu ułatwienia nam życia. Jednak ten jeden leń z tym drugim leniem musieli się kiedyś ruszyć, żeby coś wymyślić i zrobić konstruktywnego. Nie czekali z nadzieją, że samo się zbuduje, stworzy czy powstanie. I to nie jest kwestia szczęścia czy zdolności, tylko pracy. Choć możesz myśleć, że komuś się coś udało, to zastanów się – dlaczego jemu „się udało” a nie Tobie. Nie obrażaj się na cały świat i nie zadręczaj, tylko pomyśl „Co ja mogę zrobić, by też mi się udało”.
- Nie masz marzeń – Nawet jeśli je ma masz, to pozostają one tylko w tej sferze. Rusz się, bo marzenia musisz zamienić w cele. Zacznij planować i realizować swoje postanowienia. Proś o pomoc, to nic nie kosztuje. Najwyżej ktoś odmówi. Szukaj porad i rozwiązań. Ucz się i rozwijaj, a dostrzeżesz nowe możliwości. Nie zrobisz tego, jeśli nie będziesz próbować i szukać. Poznawaj świat, nowych ludzi. Naucz się wznosić na wyżyny i zaliczać dołki. Gdy zaczniesz to robić, sama nawet nie zauważysz kiedy Twoje marzenia przeobrażą się w Twoją codzienność.
Gdy byłam jeszcze małą dziewczynką, moja babcia bardzo często opowiadała mi o swoim dzieciństwie w czasie wojny. Mieszkała wtedy na wsi, niedaleko od naszego miasta. Dzisiaj można powiedzieć, że są to przedmieścia. Wtedy podróż kilkanaście kilometrów do miasta, to było wyzwanie. Wtedy dzieci w ogóle miały dużo wyzwań. Słuchałam nie raz, jak do szkoły chodziła (jako kilkulatka) 3 kilometry piechotą. Drogą przez pola, czasami w śniegu po pas. W przemoczonych butach dzieci siadały przy kominku, który już czekał na nie rozpalony przez nauczyciela. Każde dziecko miało tylko jedną parę butów, więc gdy się coś z nią stało, zdarzało się, że przychodziło boso. Zdarzało się też, że na polu mijała poległych żołnierzy. Zdarzało się, że z dwójką swojego młodszego rodzeństwa dzieliła się jedną kromką chleba. By go upiec, musiała targać worek zboża do pobliskiego młyna. I tak się cieszyła, że jest co dźwigać. Pamięta jak dostała czekoladę od niemieckiego oficera. To była jej pierwsza w życiu. Za to, że obierała mu ziemniaki na obiad.
Jako kilkulatka widziała strzelających do siebie żołnierzy, palące się domy i umierających chorych ludzi. Jej ojca, mojego pradziadka, zabrali do obozu pracy i przez dwa lata nawet nikt nie wiedział, czy żył. Na szczęście wrócił do żony, trójki dzieci i gospodarki w ruinie. Do dzisiaj moja babcia powtarza mi – szanuj dziecko to, co masz, bo ja tego nie miałam…Tak mi wpoiła do głowy pewne myślenie. Wiem, że człowiek wiele wytrzyma i wiele przeżyje. Gdyby tak nie było, nasz gatunek dawno by wymarł. Dla mnie te historie pozostają tylko w sferze wyobraźni. Dla mojej babci są wspomnieniami. Fundamentami jej młodości i późniejszego życia.
My teraz i tak wiele dostajemy na tacy. Tak ciężko nam zawalczyć o resztę? O siebie, o marzenia, o szczęście?? Albo gonimy i nie wiemy za czym, albo stoimy w miejscu i nie robimy nic.
Dlatego nie przejmuj się głupotami, bo ludzie nie takie rzeczy przeżyli! Nie obwiniaj świata – on był taki zawsze, a nawet czasem gorszy. Zmieniaj siebie, a reszta się ułoży…
Do dzieła!
Mam nadzieję, że ten wpis choć trochę Ci w czymś pomoże. Jeśli Ci się spodobało – polub, udostępnij, czy zrób cokolwiek innego
Zapraszam Cię na mojego Facebooka – tutaj
oraz na mój profil na Instagramie, gdzie wrzucam zdjęcia bardziej od kuchni 🙂 – tutaj
Pozdrawiam gorąco!
Diana
30 komentarzy
Jak mówi Harvey Specter z serialu „Suits” – „Nie mam marzeń, mam cele”. Świetny wpis. Trzeba też pamiętać, że ruszenie z miejsca to pierwszy krok, potem dopiero zaczyna się zabawa i czeka nas sporo wzlotów i upadków. Tak właśnie wygląda życie. Pozdrawiam!
Na myśl przychodzi mi cytat: „Jeśli nie ustalasz celów dla siebie, jesteś skazany na pracowanie przy osiąganiu celów kogoś innego.” Warto się zmotywować i ruszyć z miejsca, jeśli tego nie zrobimy to pozostaniemy tylko narzędziami w rękach innych. Myślę, że warto stosować zasadę małych kroków, które nie są aż tak straszne 🙂
Myslę, że to głownie ludzie którzy nas otaczają maja wpływ na nasz pierwszy krok. Często sami nie zdajemy sobie sprawy, ze dzień po dniu podcinają nam skrzydła lub sprawiają, że rosną. Mąż mojej siostry jest wspaniałym człowiekiem, wspiera ją we wszystkich pomysłach. I kiedy chciała sobie założyć firmę (wedding planner) on jedyny pchał ją ku realizacji tego pomysłu. Teraz ma juz kilkadziesiąt zadowolonych par na swoim koncie, a portfolio dalej rośnie 🙂 Mam koleżankę, od ktorej wychodziłam przygnębiana, smutna, zmęczona jak po najdłuższym treningu. Jednak ze względy na nasze wspólne dzieciństwo odwiedzałam ja dalej. Nie dzieliłam sie z nia moimi podróżami, bo kwitowała to „No tak, nie masz dzieci to możesz sobie jezdzic”, w każdym jej komentarzu bylo sporo agresji. Caly czas musiałam byc czujna i uważać na to co mówię, żeby jej nie urazić nie rozbudzić w niej złości. Od kiedy ograniczyłam z nia kontakt, żyje mi się o wiele lepiej. Już nie czuje się winna bo chce osiągnąć wiecej i otwarcie mówić o tym, że czuje się szczęśliwa. Niby jeden człowiek, a tyle może zmienić w naszym życiu. 🙂 Dlatego ważne, zeby otaczać sie tymi, ktorzy zycza nam dobrze.
Niektórzy potrafią wzbudzać wyrzuty sumienia, bo im się nie wiedzie, bo sami nie są szczęśliwi, kochani czy jeszcze coś innego..też znałam takie osoby, które wywoływały we mnie takie uczucia….dopóki sobie nie uświadomiłam, że to one mają problem ze sobą a ja nie mam na to wpływu…Gratuluję siostrze męża 🙂 Każdy mężczyzna powinien brać przykład i też dopingować !!! ;)o to chodzi !
Dodałbym jeszcze jeden punkt. Zbyt mocno się zasiedziałeś i tkwisz w swojej strefie komfortu. Ciekawy artykuł 🙂
Dzięki Dawid za komentarz. Tkwienie w jednym miejscu wynika z powyższych powodów. Chyba, że znasz jeszcze jakiś inny, który to może powodować ?
Masz rację, że bardzo często to nie rzeczywiste przeszkody, ale to co mieszka w naszej głowie nas blokuje przed pójściem za marzeniami. Bywa, że łatwo to zmienić. Bywa też, że człowiek jest tak mocno zablokowany, że potrzebuje dopiero pomocy coacha, albo nawet terapeuty. Pozdrawiam Cię 🙂 Basia
Nie na darmo powstał coaching… Skomplikowane czasem te nasze umysły 🙂
Jestem szczęśliwym człowiekiem, bo otaczam się szczęśliwymi ludźmi 🙂 Najbardziej w samorealizacji i poczuciu satysfakcji z życia przeszkadzali mi toksyczni ludzie, na nieszczęście – uznałam ich za przyjaciół. Nic tak nie otwiera Cię na świat i daje kopa do działania jak pozytywne otocznie, warto czasem przyjrzeć się swoim przyjaźniom, na ile faktycznie dana relacja jest relacją przyjacielską. Pozostałe punkty, cóż… Wydaje mi się, że wiele osób się z nimi boryka, sama z nimi długo walczyłam. By przełamać się i pokonać pewne schematy myślenia – bo to nic innego, jak sposób myślenia o sobie i innych, potrzeba dużo siły, cierpliwości i samozaparcia. Ważne jest to, żeby najpierw mieć jakiś cel – marzenie, do którego dążysz, potem otaczasz się pozytywnymi ludźmi, przestajesz się przejmować tym, że nie we wszystkim jesteś mistrzem, a potem masz gdzieś, co inni powiedzą, bo jesteś pewien, że to, co robisz, do czego zmierzasz ma ogromną wartość dla Ciebie. Także polecam zacząć od marzeń i oczyszczania otoczenia 😉
Świetny komentarz Samanta!! Pięknie to napisałaś! 🙂
U mnie zdecydowanie powodem najczęściej jest przejmowanie się rzeczami, na które nie mam wpływu. Ogólnie bardzo się przejmuję wszystkim, a jak jeszcze nie mogę mieć na coś wpływu to jest jeszcze gorzej!
Ja w takich sytuacjach myślę sobie – czy na pewno nie mogę nic zrobić? Jeśli wiem, że nie mogę, to muszę się z tym pogodzić i szukam sposobu – co robić dalej z tym, na co nie mam wpływu. Zawsze sobie w głowie próbuję ułożyć schemat – co mi to da, że się będę przejmować? Skoro nic, czym prędzej przejmowanie się tym, odrzucam od siebie…Lepiej swoje wysiłki skupić na czymś, z czego będą jakieś rezultaty 🙂 Tego można się nauczyć, wiem z autopsji.
Należę do osób, które zrobią wszystko, dosłownie wszystko, żeby tylko ruszyć się z miejsca 🙂 Jestem w ciągłym ruchu i źle znoszę stagnację, dlatego wciąż wymyślam sobie nowe zajęcia, żeby tylko nie nadszedł moment, kiedy czegoś nie będzie mi się chciało.
A co do Twoich punktów, podkreśliłabym znaczenie nie przejmowania się tym na co nie mamy wpływu, sugerowanie się opinią innych, a co gorsza porównywanie się z nimi oraz weryfikację osób w towarzystwie, których najczęściej przebywamy, bo toksyczność niektórych może bardzo zachwiać naszą równowagą.
Ja mam podobnie, nie umiem „nic nie robić” 🙂 Jak czegoś sobie nie wymyślę na zasadzie wyzwania, to jestem chora. Nawet nie umiem siąść i po prostu oglądać tv, bo wtedy muszę robić jeszcze coś innego 🙂
Siostro 🙂
Zgadzam się, za często narzekamy zamiast coś zrobić. Udajemy, że nie mamy na nic czasu. A jeśli będziemy chcieć to znajdzie się go sporo i można go przeznaczyć na spełnianie marzeń zamiast na oglądanie seriali…. i kolejne negatywne nakręcanie….. Lepiej „obracać” się w tym czasie w gronie dobrze nastawionych do życia znajomych niż tych którzy na nas źle wpływają…
Narzekanie jest bez sensu totalnie…to tak samo jak zapijanie problemów…budzisz się rano i dalej jest to samo – problem nie zniknął, rozwiązania dalej brak 🙂
Myślę, że to co nas powstrzymuje to strach przed porażką i czarnowidztwo. Trochę optymizmu i na pewno się uda to, co sobie założymy.
Otóż to 🙂
Chciałoby się zanucić: „Najtrudniejszy pierwszy krok..” i tu chyba wszystko sprowadza się do odwagi, bez odrzucenia strachu nic się nie uda.
Do tego chyba potrzeba trochę życiowego optymizmu 🙂 Wtedy już nie taki diabeł straszny…
Nie mam odwagi! Tak, to mój problem. Mam wiele fajnych pomysłów, które mają szansę przerodzić się w pracę marzeń, ale cały czas są tylko spisanymi punktami na papierze. Mam nadzieję, że w tym roku przełamię strach i tremę!
Pierwszy krok chyba najtrudniejszy…Szkoda marnować fajne pomysły!
Fakt, ze masz spisane na papierze to juz odwaga! Wierze, ze dasz rade! Sciskam, Daria x
spoko tekst, ja niedawno się obudziłem i teraz wyznaczam sobie realne cele do których mogę dążyć. część osiągnąłem i to mnie teraz nakręca, bo mogę wszystko zrealizować co sobie założę. Ale to wymagało odwrócenia mojego życia do góry nogami.
Super! Dziękuję, że tak piszesz 🙂 Trzymam mocno kciuki za dalsze sukcesy!!
Masz dużo racji, ale nie przesadzałabym z tym jak to teraz mamy wszystko podane na tacy.
Mamy wiele i bez porównania więcej niż np. nasi dziadkowie. To chyba wie każdy. Jednak często zapominamy o docenianiu takich prostych rzeczy…
Chociażby Internet jest niekończącym się źródłem wiedzy, inspiracji, kontaktów.
Dokładnie tak – mamy teraz to szczęście, że daleko nie trzeba szukać