Jeżeli chcesz wyjechać do Hiszpanii na wakacje, które zorganizujesz na własną rękę, to przeczytaj ten wpis. Dowiesz się, ile może kosztować Cię urlop oraz jakie są ceny w Hiszpanii.
Moje wakacje i ceny w Hiszpanii
Mój tegoroczny pobyt w Hiszpanii dotyczył regionu Katalonii, głównie wybrzeża Costa Brava. W Hiszpanii byłam także dwa lata temu i również w tym samym miejscu. W poprzednim wpisie pisałam o tym, dlaczego pokochałam hiszpanskie-wakacje, więc zachęcam Cię serdecznie do szybkiego zapoznania się z nim.
W tym roku, tak samo jak dwa lata wcześniej, nasz wybór padł na miasteczko Calella, położone niespełna 50 km od Barcelony. Hotel (Internacional) zarezerwowaliśmy tradycyjnie za pomocą strony booking.com. Poprzednim razem byliśmy zadowoleni i ponownie się nie zawiedliśmy. Hotel ma dobrą jakość w stosunku do ceny. Znajduje się przy samej plaży, posiada basen i oferuje całkiem smaczne posiłki w formie bogatego bufetu. Pobyt na 10 dni w pokoju dwuosobowym plus dziecko, z pełnym wyżywieniem (FB – śniadanie, obiad, kolacja) kosztował nas 850 euro. Kawa i napoje wliczone były w cenę śniadania. Do obiadu i kolacji zamawiało się dodatkowo napoje. Od razu dodam, że nie jestem raczej typem lubiącym tylko wylegiwanie się na plaży, więc jakiś opcji all inclusive nawet nie ujmowaliśmy w naszych wakacyjnych planach. Zwyczajnie byłaby to strata pieniędzy w tym wypadku.
Miasteczko Calella – jest położone dalej od Barcelony, więc daje komfort trochę niższych cen. Mimo to, jest na tyle blisko, że spokojnie mogliśmy sobie robić wycieczki do Barcelony. Samo miasteczko jest typowo turystyczne – bardzo czyste, zadbane, mocno nastawione na turystów. W większości miejsc można się spokojnie porozumieć w języku angielskim, rosyjskim, niemieckim a nawet polskim 🙂 Oferuje mnóstwo restauracji, barów, sklepów i sklepików oraz atrakcji typowo turystycznych. Choć w Calelli było bardzo dużo turystów, to było tam bezpiecznie. Spotkaliśmy się z naprawdę bardzo miłymi, otwartymi i pomocnymi ludźmi. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to miejsce jest bardzo przyjazne dla odwiedzających. Nawet starsi mieszkańcy, którzy nie potrafią się porozumiewać w innym języku, próbowali nam pomóc, choćby na migi (np. trafić na pocztę czy inne miejsce).
Transport – to duży plus dla tego regionu – jest on naprawdę na najwyższym poziomie. Z lotniska w Barcelonie można bez żadnego problemu dojechać do miasteczka Calella pociągiem Renfe, który kursuje po kilka razy w ciągu godziny wzdłuż wybrzeża. Pociąg jest nowoczesny i wygodny. Podróż do Barcelony zajmuje godzinę. Pojedynczy przejazd Barcelona – Calella R1 kosztuje ok. 5 euro. My jednak zakupiliśmy bilety Bonotren, które upoważniają do dziesięciu przejazdów na tej trasie (Barcelona – strefa piąta, w której położona jest Calella), w cenie 33,50 euro. Na jednym bilecie może podróżować kilka osób – jedna osoba – jeden skasowany przejazd. I tak, aż do wykorzystania dziesięciu przejazdów. Czyli za każdą podróż jednej osoby do Barcelony wychodzi 3,35 euro – jak na mój gust bardzo przyzwoita stawka, jak na tę odległość.
Jedzenie – ponieważ mieliśmy zapewnione wyżywienie w hotelu, rzadko stołowaliśmy się gdzieś “na mieście” (na wycieczki zamawialiśmy wtedy w recepcji lunch pocket zamiast obiadu). Głównie udawaliśmy się gdzieś na kawę (ceny od 1,50 do 2 euro) , lody (ok. 2-3 euro), czy pizze (ok. 5 euro). Przykładowo woda mineralna 1,5 l kosztowała 2 euro w markecie obok, tyle samo płaciliśmy u nas w hotelu w restauracji. Sangrię – typowy hiszpański specjał – słodkie wino czerwone z dodatkiem świeżych owoców, serwowaną w dużym dzbanku w kostkami lodów, można było zamówić w restauracji za kwotę ok 5-6 euro. W różnych knajpkach można było zjeść dania obiadowe już w kwocie od 5 do 10 euro. Także moim zdaniem, nie są to wcale wygórowane kwoty, biorąc pod uwagę fakt, że piszę o miejscach nastawionych typowo na turystów 🙂
Dodatkowe atrakcje stanowiły największy koszt pobytu, pisałam o nich właśnie dwa dni temu: rejs statkiem i ogród botaniczny łącznie 60 euro (ale polecam zdecydowanie), delfinarium ok. 50 euro i zwiedzanie Barcelony.
Cały pobyt 10 dni tam na miejscu – hotel z wyżywieniem, do tego atrakcje, wszelkie bilety komunikacji miejskiej, pamiątki i wszystko, za co płaciliśmy na miejscu, dały nam kwotę 1400 euro za trzy osoby.
Co warto zobaczyć w Barcelonie i ile to kosztuje
Barcelona jest pięknym miastem, choć strasznie tłocznym i głośnym. Jest popyt, więc jest i podaż. A co za tym idzie, ceny wszystkiego są wyższe niż na wybrzeżu Costa Brava, na którym przebywaliśmy. Nie są jednak takie straszne w moim odczuciu – mam porównanie do cen irlandzkich czy cen w Londynie, który na mojej liście jest (póki co) na podium kosztów dla turystów. Dlatego polecam pobyt poza Barceloną, do której można bardzo łatwo i względnie tanio dojeżdżać pociągiem, o czym pisałam wyżej.
Transport w Barcelonie – my poruszaliśmy się wszędzie metrem, a tam gdzie się dało również pieszo. Bilet T-10 na dziesięć przejazdów komunikacji miejskiej w Barcelonie, to koszt 10 euro. Wychodzi dużo taniej, niż pojedyncze bilety. Może na nim podróżować kilka osób – jedno skasowanie w bramce dla jednej osoby, to jeden przejazd. Można się swobodnie przesiadać na jednym bilecie, dopóki nie musimy przejść przez bramki wyjściowe. Na tym samym bilecie można dojechać na lotnisko w Barcelonie pociągiem Renfe, którego przystanek jest przy samym terminalu. Bilet obowiązuje na całą strefę miasta transportu publicznego Barcelony, więc możemy z niego korzystać w różnych środkach komunikacji – autobusie, pociągu czy metrze. Dodam jeszcze, że transport jest tam zorganizowany na najwyższym poziomie i nie ma żadnego problemu z dojazdem w każde miejsce. Metro jest potężnie rozbudowane, a stacje bardzo często znajdują się w bardzo bliskim sąsiedztwie atrakcji turystycznych.
Niestety Barcelona już nie jest tak bezpiecznym miejscem, jak choćby pobliskie mniejsze miejscowości. Ze względu na tłumy, łatwo można stać się ofiarą kradzieży. Nas spotkała dziwna sytuacja w Parku de la Ciutadella. Nawiasem mówiąc to prześliczne miejsce, które polecam odwiedzić. Gdy zwiedzaliśmy uroczą zabytkową fontannę, na jej szczycie podeszła do nas młoda dziewczyna, która rzekomo zbierała fundusze na budowę windy w tymże miejscu. Mój mąż podpisał jej listę i wręczył jakieś drobne pieniądze, w sumie wyszło może ze 2 euro. Zachwycenie tym wspaniałym miejscem zeszliśmy na dół. Pstrykaliśmy fotki i wtedy od tyłu zaszedł nas – normalnie ubrany – mężczyzna, na oko w naszym mniej więcej wieku – jakieś trzydzieści kilka lat. Wyjął odznakę policyjną, przedstawił się i szybko przechodząc na język angielski, zaczął tłumaczyć, że dziewczyna na górze jest oszustką. Ponieważ nie wierzyliśmy, że jest z policji pokazał nam broń schowaną pod koszulką i jakieś kabelki połączone z radiem (nie wiem jak się to fachowo nazywa, ale standardowo policja zawsze takie coś przy sobie posiada). W moich oczach jednak prawdziwym policjantem go to nie robiło. Powiedział, że potrzebuje od mojego męża raportu, by mieć dowody na dziewczynę i by oddać nam te 2 euro. Zaczęliśmy się bronić, że to mała kwota i nie zależy nam na niej.
Poprosił o dowód i nazwę hotelu, w którym się zatrzymaliśmy itp. Dla mnie sytuacja wydawała się co najmniej dziwna i mocno niespodziewana. W głowie od razu pojawiło się milion myśli… a co jeśli to jacyś oszuści, jakaś szajka, złodzieje albo chcą wyłudzić dane….Do policjanta dołączył drugi, luźno ubrany mężczyzna i poszli na górę fontanny po dziewczynę. W tym czasie, ostro zestresowana, zaczęłam namawiać męża, żeby jak najszybciej opuścić to miejsce. Gdy po chwili cała trójka zeszła do nas na dół, policjant nr 1 wyjął te 2 euro i powiedział, że odda je mężowi, gdy mu podpisze protokół, który był jakąś kartką napisaną w języku hiszpańskim….Oczywiście mój mąż szybko odmówił odbioru tej kwoty i podpisywania czegokolwiek w obcym języku. Szybko opuściliśmy to miejsce….Nadal nie wiem, czy to była prawda, czy tylko jakaś odegrana scena, którą się tam uskutecznia przed turystami, dlatego ostrożności nigdy za wiele 🙂
Mimo to, uważam Barcelonę za piękne miasto z tyloma możliwościami, że nie sposób je wszystkie opisać. Byłam tam kilkukrotnie na wycieczce podczas tego pobytu oraz poprzedniego, a i tak nie widziałam wszystkiego.
Co trzeba zobaczyć w Barcelonie
- Miasto Gotyckie – zabytkowa, bo średniowieczna część starego miasta – liczne wąskie uliczki tworzą swoisty labirynt, a przy tym oddają niezwykły klimat dawnych czasów. Chodzenie z mapą po tej okolicy jest niezwykle trudne i łatwo zbłądzić. Można tam spędzić dobre kilka godzin, korzystając przy okazji z dobrodziejstw różnych kafejek. To miejsce trochę kojarzy mi się z naszym Krakowem – czułam tam podobny klimat 🙂
- La Rambla – główna ulica centrum miasta, granicząca ze starym miastem. Łączy plac Catalunya z nabrzeżem, przy którym znajduje się pomnik Kolumba.
- Sagrada Familia – przystanek metra znajduje się obok. Chyba każdy o niej słyszał, więc punkt obowiązkowy na liście atrakcji Barcelony. Warto ją zobaczyć chociaż z zewnątrz. Nas skutecznie odstraszyły kolejki do wejścia, więc nie byłam w środku, a podobno warto.
- Wzgórze Montjuïc – największa frajda, to wjazd kolejką na górę. Piękne widoki. Podczas pobytu dwa lata temu, skusiliśmy się na wejście do zamku. Choć bilet nie był strasznie drogi – 5 euro, to jednak żałowaliśmy. Oprócz murów i pozamykanych kilku komnat, praktycznie nic tam nie było ciekawego.
- Aquarium Barcelona – znajduje się przy samym nabrzeżu. Jest świetną atrakcją, zwłaszcza dla dzieci, wartą swojej kwoty – 20 euro. W tym roku tam nie byliśmy, ale mamy dobre wspomnienia z poprzedniego pobytu.
- Pałac Nacional – dojście z metra Pl. Espanya. Zachwycające miejsce, któremu uroku dodają natrętne papugi 🙂 Wieczorami można oglądać ponoć pokaz tańczących fontann, jednak mnie nie udało się tego osobiście podziwiać.
Park Güell – olbrzymi ogród na wzgórzu z elementami zaprojektowanymi przez Gaudiego. Widać z niego pięknie panoramę Barcelony. By się dostać do ogrodu musieliśmy pokonać szereg ruchomych schodów (znajdujących się wzdłuż ulicy). To miejsce, w którym stanowczo byliśmy zbyt krótko, bo spokojnie można tam spędzić cały dzień.
- Museu Egipci – muzeum egipskie, zlokalizowane blisko centrum miasta. Koszt wejścia to 11 euro. Nie jest to zbyt duże muzeum i nie zachwyciło mnie jakoś specjalnie, zwłaszcza za taką cenę. Niektóre okazy są jednak ciekawe np. mumia kota.
Na koniec obejrzyjcie jeszcze filmik, który jest maksymalnym streszczeniem naszego ostatniego pobytu 🙂 Na kanale znajdują się jeszcze trzy inne filmy z tego pobytu, więc śmiało oglądajcie (zamieściłam je także w poprzednim wpisie).
Jeżeli chcecie coś więcej wiedzieć, to pytajcie, bo nie jestem w stanie wszystkiego tutaj opisać. Być może same macie jakieś doświadczenia związane z tymi miejscami, więc chętnie o nich poczytam 🙂
Dodaj swój komentarz, będzie mi bardzo miło!
Polub, jeżeli Ci się spodobało. Udostępnij dalej, to daje mi motywację i napewno będę Ci za to bardzo wdzięczna
Zapraszam Cię na mojego Facebooka – tutaj
Na mój profil na Instagramie, gdzie wrzucam zdjęcia bardziej od kuchni – tutaj
oraz blogowego newslettera, do którego dokładam gratis – tutaj
Pozdrawiam gorąco!
Diana
13 komentarzy
Jeśli szukacie rzeczywiście dobry serw dla dzierżawy samochodowi koło portu lotniczego czy bądź gdzie, doradzam Wam ten serw bocubo.com/wypozyczalnia-samochodow/poland-warsaw
Bardzo duży wybór i przyjemne ceny))
Super! Tylko pozazdrościć podróży do Hiszpanii! 🙂
Powodzenia i samych sukcesów życzę!
Swietny wpis. Bede chciala skorzystac dla mnie albo mojej corki bo jej sie b,podobalo w Hiszpani. Byla w Barcelonie i na wybrzezu Costa de Sol.Ale w Kataloni jako takiej nie. Wczasy do Hiszpani buchujac wczesniej na stronach niem. mozna znalezc o bardzo atrakcyjnej cenie. Ja bylam na Mallorce i Ibizie. Mallorka jest przesliczna. Jest tam wiele miejsc do zobaczenia. Gory, La Palma z Katedra no i wybrzeza zachodnie z super plazami. Dzieki za wpis. dam link mojej Claudii,
zdrowko
Bea
Hiszpania świetne miejsce. W Calleli nie bylam, zaliczyłam tylko Barcelone,a i to krótko, takze na pewno sie jeszcze wybiorę. Takie zestawienie się przyda.
Hiszpania to zawsze dobry pomysł na wyjazd 🙂
Chyba się z tobą zgodzę 🙂
Byłam tam, a w Barcelonie jak i w całej Costa Bravie jestem po prostu zakochana! Bardzo bym chciała kiedyś jeszcze tam móc wrócić. I właśnie mnie przekonałaś, że to nawet może być możliwe 😉
A pokaz fontann był fantastyczny, polecam jeśli jeszcze kiedyś będziesz w tamtych stronach 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
Mam nadzieję, że może w końcu mi się uda to kiedyś zobaczyć 🙂
O jaa, zupełnie mnie przekonałaś do jak najszybszego wyjazdu do Hiszpanii. Wydawało mi się zawsze, że jest to raczej drogi kraj, a tu się okazuje, że jeszcze mieści się w kwocie którą mogłabym przeznaczyć na podróż 🙂
Barcelonę od dawna mam na liście planów, ale chyba przesunę ją trochę do przodu w tej kolejce 🙂
No wiesz… zależy też od podejścia do wydatków….Jakbyśmy się uparli to mogłoby wyjść dużo więcej 😉
Zawsze może wyjść dużo więcej. Są ludzie, którzy kupują obiady w restauracjach za 40 euro za osobę, są ludzie którzy, tak jak ja, żywią się w marketach 🙂 Grunt, że się da!
Sądziłem, że Hiszpania jest dużo droższa. Może warto rozważyć w przyszłym roku.
Nie wiem jakie są ceny w innych regionach Hiszpanii, ale słyszałam za to, że na wyspach – Majorka, Teneryfa, Gran Canaria, jest jest jeszcze taniej.