Cztery lata na Zielonej Wyspie szybko zleciały. Ten pobyt jednak zmienił wiele, łącznie z moim postrzeganiem świata w wielu aspektach. Zobacz, czego nauczyła mnie Irlandia, bo jest to prosta recepta, na to jak wyluzować i mieć łatwiejsze życie.
Czego nauczyła mnie Irlandia i za co ją cenię?
Czego nauczyła mnie Irlandia? Na pewno tego, że istnieje bezinteresowna otwartość i życzliwość. W Irlandii jest zupełnie normalnym zjawiskiem, że na każdym kroku słyszysz – Sorry! Dosłownie słyszałam to ciągle i to wcale niekoniecznie w momentach, w których ktoś musiałby mnie w ogóle za cokolwiek przepraszać.
Zbytnia uprzejmość? Tak myślałam na początku. Potem dotarło jednak do mnie, że to ich kultura. Gdy idziesz ulicą, ścieżką w lesie, czy właśnie wybrałaś się na spacer nad rzekę – praktycznie każdy napotkany powie ci – Hello! U nas taki zwyczaj był stosowany chyba tylko na szlakach górskich. Tak witało się obcych turystów. Słyszałam, że jednak i to ostatnio u nas zanika.
W Irlandii, tak po prostu i najnormalniej w świecie, wszyscy są dla siebie mili i uprzejmi. I do tego mega często uśmiechnięci. Zawsze jest lovely i wszystko ok 🙂 Taka mentalność. Przyznam się wam, że w pierwszych tygodniach mojego pobytu tam, takie zachowanie kojarzyło mi się z jakąś nienaturalną sztucznością. Potrzebowałam trochę czasu, żeby do mnie dotarło, że ci ludzie tam tacy po prostu są. I to z własnej i nieprzymuszonej woli.
Nikt nie jest idealny, a mylić się to ludzka rzecz
Czego nauczyła mnie Irlandia? Domniemania niewinności? Wiem, że dziwnie brzmi, ale sama nie wiem, jak to inaczej nazwać. Ponieważ oni są tacy mili, otwarci i życzliwi, to z tego chyba też wynika ich uczciwość.
Nie chcę oczywiście generalizować, ale moje obserwacje jednak wkładają wszystkich do jednego worka. Taki zauważyłam schemat, będąc tam 4 lata. Być może od tej reguły jak zawsze są wyjątki. Generalnie jednak Irlandczycy są uczciwi. Z natury. I z natury nikogo nie posądzają o złe zamiary czy nieszczerość.
Pomyliłaś się w urzędzie? Wystarczy się wytłumaczyć, że nie wiedziałaś albo nie zrozumiałaś i to wystarczy. Sami też przecież potrafią się mylić, więc nic co ludzkie, obce im nie jest. Normalna sprawa, a nie tam od razu podejrzenia o złe zamiary.
Wiem, o czym mówię, bo dobrych kilka lat temu zdarzyło mi się źle uzupełnić rubrykę w rozliczeniu PIT. Po kilku latach wezwano mnie na kontrolę do Urzędu Skarbowego. Nie powiem, bo urzędniczki były miłe i uprzejme. Jednak jakie było moje zdziwienie, gdy musiałam wypełniać stertę papierów i pisać wytłumaczenie, że nie chciałam w ten sposób – oszukać Skarbu Państwa 😉 Od razu oszukać. Nawet taki zamiar do głowy by mi nie wpadł.
To jest właśnie ta subtelna różnica w podejściu do pomyłek.
Można powiedzieć, że wróciłam stamtąd z trochę innym spojrzeniem na świat – po co doszukiwać się spisku, nieszczerości? U nas to chyba takie trochę polskie podejście. Dla porównania sytuacja sprzed 2-3 mc. Na wiosnę składałam dokumenty córki do państwowego przedszkola w Polsce. Wierzcie mi, że było to nie lada wyzwanie – złożyć dokumenty do przedszkola (w sumie do kilku trzeba było) przez dziadków dziecka, gdy rodzice są jeszcze w Irlandii.
Wykonałam wiele telefonów. Przesłałam stertę zaświadczeń i kserokopii dowodów. Musiałam się tłumaczyć z tego, że ksera nie są podrobione i sfałszowane, na co kazano mi dosyłać specjalne oświadczenia o poświadczeniach nieprawdy pod rygorem kary więzienia. Stawałam na głowie. I może nawet bym to wszystko rozumiała, gdyby nie mały fakt, że przecież chodziło tylko przedszkole, a rygor spotkałam taki, jakbym wnioskowała co najmniej o kredyt hipoteczny na pół miliona 😉 Nie myślcie, że dużo pomogło moje tłumaczenie, że przed wakacjami będę już na miejscu i pokażę na żywo wszystko, co potrzeba. A przedszkole przecież oficjalnie od września dopiero. Trudne sprawy, choć ostatecznie cieszę się, że w końcu udało się to załatwić.
Za to cenię sobie Irlandczyków – nie szukają na siłę problemów i komplikacji. Czy to nie jest piękne? Ich życie właśnie dzięki temu jest dużo prostsze 🙂
To jak żyjesz, to twoja sprawa
Ludzie wybierający się na wieczorne zakupy do Tesco w szlafroku i kapciach? W Irlandii to normalka.
Umyłaś włosy, ale zabrakło ci mleka do kawy, na którą masz teraz ochotę? Możesz pojechać przecież do sklepu z ręcznikiem na głowie. W Irlandii to naprawdę nikogo nie zdziwi.
Nie wiem, jak oni to robią, ale nie przejmują się niczym, więc takie widoki też im niestraszne. Po co kogoś oceniać? Robienie na pokaz czegokolwiek w Irlandii chyba mija się z celem, bo oni i tak mają na to wszystko jedno powiedzenie – WHO CARES?!
Kogo to obchodzi? Proste 🙂
Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że w Polsce są samy zgryźliwi ludzie. Na 100% wiem, że to nieprawda! I żeby nie było, że tam jest istny raj na ziemi. Nie o to chodzi. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma 😉 Tam też znajdziemy minusy. Ale o plusach warto pisać. Choćby dlatego, żeby czerpać przykład, a być może też i inspirację do łatwiejszego życia 🙂
Polub, jeżeli Ci się spodobało. Udostępnij dalej, to daje mi motywację 🙂
Zapraszam Cię na mojego Facebooka – tutaj
oraz do grupy wsparcia – Finanse w świecie Kobiet
Na mój profil na Instagramie, gdzie wrzucam zdjęcia bardziej od kuchni – tutaj
a także blogowego newslettera, do którego dokładam gratis – tutaj
Pozdrawiam gorąco!
Diana
23 komentarze
mieszkam w Irlandii od początku roku i faktycznie w pełni zgadzam się z uprzejmością. Niesamowite jest też zaufanie. Ostatnio wypożyczałam rower, który był warty jakieś 400 EUR i nikt nie wziął ode mnie żadnych danych, żadnego depozytu itp. 🙂 w Polsce jeszcze nie do pomyślenia. I tego wzajemnego zaufania i szacunku im zazdroszczę im zazdroszczę. Niestety w tym swoim luzie posuwają się za daleko…mam wrażenie, że wszystko jest tu robione ’na odwal’, wszędzie niedoróbki, mieszkania okropnie wykończone za okropnie wysokie stawki, dookola brudno i brzydko (poza naturą, przyroda jest piękna ;)) brak jakichkolwiek nowoczesnych rozwiązań, a mieszkam w Cork, czyli drugim największym mieście – oczekiwałabym więc, że będzie tu trochę ładniej 😉
No jak to mówią – kij ma zawsze dwa końce 😉 Są plusy takiego luzu, ale właśnie tego są takie minusy… trzeba się przyzwyczaić, że wszystko trwa długo i nie jest idealnie
Choć nie do końca zgadzam się z tym co piszesz (a mieszkam w Irlandii okolo 10 miesięcy), to trzeba przyznać, że ludzie są wyluzowani. Tylko sama nie wiem, czy mi się to podoba 🙂 Nie wyszłabym nawet do Tesco w ręczniku na włosach, ale to dla własnego dobrego samopoczucia.
haha ja też mimo wszystko nigdy tak nie wyszłam do sklepu 😉 Ale w końcu przestałam się patrzeć na to jak otępiała. Przywykłam po jakimś czasie. To moje subiektywne odczucia po czterech latach tam spędzonych, Ty możesz mieć inne na tę chwilę. Przynajmniej roku, jak nie dwóch, potrzebowałam żeby to jakoś zacząć wszystko akceptować, a jeszcze więcej czasu minęło, aby dostrzeć tego plusy. To jest spora zmiana mentalna 😉
Przepiękne miejsce, chciałabym móc kiedyś podróżować więcej – fajne wnioski z podróży!
To jest piękne co napisałaś, sama teraz widzę, jak bardzo brakuje mi podobnego podejścia do życia (zwłaszcza jeżdżenia do sklepu w szlafroku! <3). To niesamowite, jak odmienna mentalność może panować w innym kraju – i jak wiele można się z niej nauczyć. Ale to prawda, chyba nigdzie tak jak u nas nie podejrzewają o próby oszukiwania państwa. Właściwie, jeśli nie próbujesz tego zrobić, to chyba jest coś z tobą nie tak… :')
Mieszkam od ponad dwóch lat w Londynie i muszę powiedzieć, że obserwuję u siebie podobne wnioski. Wyluzowałam w pracy. W życiu. Nie muszę się przejmować, czy ktoś obgada to, że mam tłusty tyłek. Obcy ludzie na ulicy pytają, jak się masz 🙂 Pod tym względem jest tu fajnie, ale tęsknię za bardzo, więc wracam za kilka miesięcy 🙂
Byłem w górach rok temu i wciąz wiele osób mówiło dzień dobry, ale mniej niż kiedyś, szczególnie młodzi tego nie robią
Ja właśnie nie byłam w naszych górach już od kilku lat – muszę koniecznie nadrobić 😉
Też słyszałam o tej codziennej życzliwości. Za to minusem jest podobno to, że oni nie nawiązuja takich przyjacielskich relacji jak w Polsce jest to możliwe.
Każda wyprawa jest w jakimś stopniu pouczająca. Od nas tylko zależy, ile z niej wyciągniemy 🙂
Zgadzam się z Tobą 🙂
Moja siostra, która mieszka w Anglii opowiada, że tam również wyjście do sklepu np. z wałkami na głowie jest czymś zupełnie normalnym 🙂 Nikt na nikogo krzywo nie patrzy i nie ocenia.
Dokładnie tak 😀
W Irlandii byłam dwa razy, niestety jedynie na kilka dni, ale już wtedy zauważyłam taki spokój w ludziach, otwartość. Całkowicie Obcy pomagali nam podczas podróży, kierowali w odpowiednią stroną, uśmiechali się. Bardzo chętnie odwiedziłabym ten kraj jeszcze raz. Mam nadzieję, że będzie mi to dane 😀
Świetny tekst. Przeczytałam jednym tchem 😀
Nigdy nie byłam w Irlandii (choć chciałabym się tam wybrać). Natomiast to, co podoba mi się poza granicami naszego kraju, to większa otwartość ludzi. I toleracja dla innych, zgodnie z zasadą „żyj i daj żyć”. Widzę, że u nas, w Polsce, też się to zmienia. Jednak bardzo, ale to bardzo powoli.
Grunt, że się zmienia! To jest bardzo pozytywne 🙂
Fajny ten post o Irlandii. Z tego co wiem to jest tam cały rok zimno?
Pogoda niestety jest raczej kiepska, jak dla mnie- to fakt. Nie ma srogiej zimy i nie ma upalnego lata. Ale jak ktoś lubi wieczną wiosnę albo jesień, to może mu to akurat pasować 😉
Jak tam jest pięknie i nie mówię jedynie o krajobrazie. U nas relacje międzyludzkie nieco kuleją
U nas są one poprostu całkiem inne 🙂 Choć teraz też już to się trochę zmienia.
Każda podróż to lekcja, silne wrażenia zmieniają nas na zawsze.
To prawda!