Dlaczego nie lubimy rozmawiać o pieniądzach? Co takiego kryje się w tym temacie, że wolimy go unikać?
Witam was serdecznie po chwilowej wakacyjnej przerwie. Mało pisałam ostatnio na blogu, ale to dlatego, że w sierpniu planowałam czas w rytmie bardziej urlopowym. We wrześniu zaś zaczęłam pisać e-booka o planowaniu finansów i budżecie domowym. Będą w nim przykłady i ćwiczenia. To taka raczej forma kursu, tylko że w innym wydaniu 🙂 E-book jest na ukończeniu i będzie dostępny najpewniej już od października. Tak przynajmniej planuję.
Pewnie wtedy też zacznę o nim więcej “trąbić”, bo warto będzie się w niego zaopatrzyć. Muszę też powiedzieć, że w tym miesiącu doznałam pierwszego w życiu zderzenia ze szkołą jako rodzic, więc trochę miałam zamieszania. Jednak kolejny raz muszę przyznać, że na początku wszystko jest trudne (dopóki jest nowe), nawet bycie rodzicem świeżo upieczonego uczniaka 🙂
Tak to już jest i trzeba się na nowo zorganizować. I tak właśnie sobie pomyślałam, że taki bardziej luźny temat na dziś, będzie dobry na wprowadzenie się z powrotem w blogowanie. Bo z finansami mam do czynienia od ponad 10 lat i wielokrotnie miałam okazję się przekonać, że jest to dość niewdzięczny temat. Ciężka działka, serio! Bo no dlaczego nie lubimy rozmawiać o pieniądzach? Tu zaczyna się cały problem.
Nie lubimy rozmawiać o pieniądzach, bo one są złe
Zazwyczaj nie lubimy rozmawiać o pieniądzach, bo o złych rzeczach lepiej nie gadać (ja akurat bardzo lubię tematy finansowe!). Dlaczego o złych? Ano dlatego, że jak ktoś ma za dużo pieniędzy, to na pewno kręt czy złodziej. Na bank wyzyskuje innych lub oszukuje. Pewnie na tym”się dorobił.” A jak się nie dorobił to ma tylko dlatego, że wszystko dostał po tych, co oszukiwali wcześniej…. Znasz to?
O tym też na pewno słyszałaś.
Ma za mało pieniędzy – “to ja nie wiem, jak tak można było się doprowadzić”. “Bieda aż piszczy, bo to niezaradny człowiek”. “Nie dba o rodzinę. Jak można żyć za tyle?”. “Powinna lepiej o siebie zadbać, przecież na pewno na tyle ją stać”….
I co? Ludziom ciężko dogodzić. Pieniądze to trudny temat. Jestem związana z finansami już od czasów studiów i pracy jednocześnie. A sam temat to ciekawił mnie już nawet dużo wcześniej – taka natura.
Pracowałam w instytucjach finansowych, a od ponad 4 lat prowadzę bloga związanego z finansami – Pieniądz jest Kobietą. I ponieważ temat finansów od dawna jest dla mnie ciekawy, to bardzo chętnie go poruszam. I niejeden raz miałam okazję zauważyć (czy to służbowo czy prywatnie), że pieniądze wywołują przeróżne emocje. Jednak w Polsce bardzo rzadko są to pozytywne wibracje.
Pieniądze kojarzą się z brakiem zaufania.
Ale co jest ciekawe – ludzie uwielbiają tak naprawdę gadać o pieniądzach. Tylko nie o swoich tak w 100%. O cudzych to już co innego. Lubią dowiadywać się jak jest u innych. Natomiast gdy mówią o swoich, to zdarza się lęk przed oceną. Czasami zawstydzenie (bo zawsze może być za mało albo za dużo itd.).
Kobieta i pieniądze
Żyjemy w świecie tak wielkich stereotypów, że mamy ciągłe poczucie, że coś robimy źle. Fakt, że Polska ma za sobą ciężką historię. Z kapitalizmem mamy do czynienia stosunkowo niedługo. Ma to na pewno ogromny wpływ na to, jakie mamy przekonania lub jakie otrzymaliśmy w spadku. Do tego brak fachowej edukacji finansowej sprawił, że wykształciły się u nas różne wzorce i pewnie potrzeba jeszcze kilku ładnych lat, żeby je całkiem z nas wyplewić.
Dam tu na przykład stwierdzenia, z jakimi często borykają się kobiety. I uwaga, to są rzeczy, które one słyszą od bliskich czy znajomych. Ale czasami są to też rzeczy, które same nabijają sobie do głowy, bo żyją w przekonaniu, że inni tak własnie mogą o nich pomyśleć.
- Myślisz o pieniądzach? Jesteś materialistką – co to za kobieta co tylko na pieniądzach jej zależy. Kariera jest dla niej najważniejsza. Powinna więcej czasu rodzinie poświęcać. Co słyszy facet w podobnej sytuacji? – Haruje od rana do wieczora, bo dba o rodzinę…. No hello, jak słyszę o takim nastawieniu, to zastanawiam się, czy już wyszliśmy z jaskini, czy jeszcze tam siedzimy!
- Żeby mieć pieniądze, trzeba być chciwym egoistą – Trzeba myśleć tylko o sobie i nie liczyć się z innym. Tak działają bogaci – tak przy okazji tego przekonania załączam ciekawą historyjkę znalezioną ostatnio w sieci z serii rozmowy o finansach:
Dziesięciu facetów poszło na piwo i rachunek dla wszystkich wyniósł 100 zł. Jak go tu sprawiedliwie pokryć?
Po namyśle zdecydowali się zastosować rozwiązanie znane z działającego w Europie systemu podatkowego:
Czterech najbiedniejszych nie zapłaciło nic.
Piąty zapłacił złotówkę.
Szósty zapłacił 3 złote.
Siódmy zapłacił 7 zł.
Ósmy zapłacił 12 zł.
Dziewiąty zapłacił 18 zł.
A ostatni, najbogatszy, zapłacił 59 zł.
Jak postanowili, tak zrobili. Przychodzili do baru codziennie, zostawiali 100 złotych – i wszystko było w porządku… do momentu, w którym barman powiedział:
“Chłopaki! Jako stałym klientom oferuję wam zniżkę: będziecie płacić tylko 80 złotych”.
Faceci ucieszyli się. Powstał jednak problem: jak podzielić nadwyżkę 20 złotych?
Na początek ustalili, że czterej najbiedniejsi nadal nie płaciliby nic – ale co z resztą?
Zaproponowali, by podzielić ja po równo między tych, co płacą. Wyszło po 3,33 na łebka. Ale w takim razie Piąty i Szósty jeszcze otrzymywaliby pieniądze za picie!
Barman zaproponował, że rozłoży tę obniżkę jakoś bardziej proporcjonalnie:
Piąty nie zapłacił nic.
Szósty zapłacił 2 złote.
Siódmy 5 zł.
Ósmy 9 zł.
Dziewiąty 14 zł.
A Dziesiąty 49 zł.
Zapłacili, wyszli z baru – i zaczęli liczyć:
“Ja otrzymałem tylko złotówkę z tych 20 – oświadczył Szósty – ale on – rzekł wskazując na Dziesiątego – zarobił na tym 10 złotych!”
“To prawda! – krzyknął Piąty. – Ja też zarobiłem na tym tylko złotówkę! To niesprawiedliwe, że on zarobił dziesięć razy więcej”.
“Dlaczego on dostał 10 złotych, a ja tylko dwa? – zawołał Siódmy. – Bogaci zabierają nam wszystko!”.
“Czekajcie! – zawrzasnęli jednym głosem pierwsi czterej. – My nie dostaliśmy w ogóle nic! Ten system opiera się na wyzysku biedaków!”.
I zaczęli ochrzaniać Dziesiątego – do czego przyłączyła się reszta.
Następnego wieczoru Dziesiąty nie pojawił się w barze. Więc pozostała dziewiątka zaczęła pic sama. Jednak gdy gdy przyszło do płacenia rachunku, okazało się, że nie maja nawet na połowę.
I dopiero zaczęli myśleć…😉
- Pieniądze nie są w życiu najważniejsze. Szkoda życia żeby się o nie martwić – i super z jednej strony, bo faktycznie jest kilka ważniejszych w życiu rzeczy niż pieniądze np. rodzina, miłość, zdrowie, spokój. Szkoda jednak, że większość osób, która mówi, że szkoda życia na martwienie się o pieniądze, właśnie musi się o nie najbardziej martwić. Bo kredyty. Bo brak stabilizacji. Bo ciągle na coś brakuje.
“Pieniądze nie są w życiu najważniejsze, ale na liście rzeczy niezbędnych do życia znajdują się niebezpiecznie blisko tlenu.”
Zig Ziglar
I tak przy okazji tworzenia tego wpisu natrafiłam na taką wypowiedź w necie:
“I przecież pracuję, nie lenię się, nie siedzę z dupą na kanapie i nie czekam, aż mi manna raczy spaść z nieba. Oboje zapieprzamy, pracujemy, a i tak zawsze pojawi się rozterka – czy aby na pewno nas na coś stać. Na to, by właśnie teraz pomalować dzieciom pokój, pojechać do kina, wysłać dzieciory na wycieczkę i co kupić pod choinkę, żeby nie wydać głupio pieniędzy, ale też sprawić radość tym, którzy zwyczajnie na to zasługują. Tak, już słyszę te głosy – przecież nie o materialne rzeczy chodzi. Pie*dolenie. Zawsze chodzi o materialne. Nawet jak upieczesz najbliższym w prezencie pierniki, to i tak chodzi o tę cholerną kasę. Bo za coś więcej produktów kupić musisz i rzeczy, którymi te pierniki przystroisz” Oh!me
Tymczasem dane z GUS pokazują, że za najważniejszą wartość w życiu 66 proc. Polaków uważa zdrowie a 23 proc. rodzinę i szczęście rodzinne. Miłość – jako wartość najwyższą wskazało ok. 3 proc. Pracę zawodową, pieniądze i poczucie stabilizacji wskazała zaledwie co setna osoba.
Czy to nie jest czasem tak trochę na zasadzie – “nie mogę wymienić pieniędzy, bo żeby tylko broń Boże nikt nie pomyślał, że kasa dla mnie coś znaczy”?
I na koniec moje ulubione
- Pieniądze są źródłem wszelkiego zła – na pewno odwieczne walki, wojny, konflikty odbywały się z powodu władzy i pieniędzy. Ale czy czasem nie jest tak, że to ich brak stanowi największy problem? Gdybyśmy zostali w czasach wymiany towarowej, to pewnie brak jedzenia byłby źródłem zła. Albo brak złota, bo tak potem też sobie płacono. A że wymyślili coś bardziej poręcznego na wymianę handlową, to możemy narzekać na pieniądze.
Skrycie marzymy o bogactwie, ale boimy się go jak ognia
Kto by nie chciał leżeć w hamaku i popijać spokojnie drinka z palemką przez 6 mc. w roku? Albo podróżować po świecie tygodniami? Wielu ludzi marzy o bogactwie, o czym mogą świadczyć niesłabnące kolejki przed kolekturami w czasie kulminacji wygranej. I niby większość by chciała, ale gdzieś się tego boimy.
Czytałam kiedyś wywiad o jednym Polaku, który wygrał tak od przypadku kilkanaście milionów. I co zrobił? Zamiast się ucieszyć, zaczął się martwić. Bo co tu robić z taką furą pieniędzy…. Z jednej strony mogę przypuszczać, że trochę koloryzował, żeby właśnie nie wyjść na takiego, co to pieniądze są dla niego ważne. Nie wszyscy planujemy drogę do swojej wolności finansowej.
A z drugiej strony myślę, że przeciętny człowiek, który nie interesuje się jakoś specjalnie finansami, nie inwestuje, nie obraca milionami i nie prowadzi dużych biznesów, może mieć faktycznie problem. Gdy zarządzasz całe życie budżetem w wysokości kilkudziesięciu zł rocznie, a twoim największym wyczynem jest uzbieranie kilku tysięcy na lokacie, to w zderzeniu z milionami… możesz odczuwać panikę. Nie ma się co śmiać. To właśnie dlatego większość ludzi podświadomie woli szybko wszystkiego się pozbyć i wrócić do starego i dobrego życia, które się zna. Bo nie wystarczy dostać wędkę, skoro nie wiadomo jak się nią posługiwać. Stąd rodzą się historie szybkich milionerów i jeszcze szybszych bankrutów.
Lepiej nie rozmawiać o pieniądzach
Bo gdy już zaczniemy rozmawiać, to zazwyczaj kończy się to awanturą…. Niestety kłótnie o pieniądze to najczęstszy powód do domowych nieporozumień. Pieniądze są też na podium przyczyn rozwodów. Wychodzimy więc z założenia, że jak nie chce się mieć problemów, to lepiej nie rozmawiać o wydatkach, o dochodach, o finansowych planach. W końcu co oczy nie widzą, a uszy nie słyszą, to sercu nie żal.
Niestety szkoda, że brak rozmów zazwyczaj tylko pogłębia problem. Wrzucanie wszystkiego pod dywan, właśnie kończy się tak, że w jakimś momencie ktoś może nie wytrzymać. A i trzeba mieć świadomość, że i w kłótniach o pieniądze też może nie chodzić o same pieniądze. Z różnymi już się sytuacjami spotkałam. Czasami za tą przykrywką czai się chęć posiadania władzy, chęć poczucia kontroli nad drugą osobą czy dążenie do jej podporządkowania.
Nic tak nie koi ran jak zdrowe nawyki finansowe. Planowanie wspólnie spędzonych chwil, które przeznaczamy na rozmowy o finansach. Na planowanie domowego budżetu. Na określanie wspólnych celów finansowych.
Domowe finanse to działka taka, której można chyba poświęcić choć jeden wieczór w miesiącu? Nie w nerwach od przypadku do przypadku. Tylko zwyczajnie po ludzku i bez zbędnych emocji. Temat to przecież jak każdy inny. A może i ważniejszy.
Co sądzisz na ten temat? Lepiej nie rozmawiać o pieniądzach? Dlaczego tak często uważamy? Może masz do czynienia z jeszcze innymi stereotypami? Napisz w komentarzach na dole 🙂
Ostatnie wpisy:
- Ceny we Włoszech – Ile kosztują wakacje w Wenecji?
- Bezpieczne Inwestycje w Czasie Globalnych Konfliktów: Przewodnik dla Rodzin w Polsce
- Wybieramy najlepszy dekoder! Który będzie pasował do twojego telewizora?
- Dni wolne od pracy w 2024 roku w Polsce i Europie
- Back to school z Bankiem Pekao S.A. Nowoczesne bankowanie dla młodych i całej rodziny
10 komentarzy
Faktycznie, to brak pieniędzy stanowi dyskomfort. Nie lubiłam rozmawiać o pieniądzach kiedy zarabiałam tyle co nic jako kasjerka w sklepie na początku studiów. Potem koleżanką namówiła mnie na pracę fordanserki (polecam poczytać tutaj https://www.fordanserki.club/) i pracując tylko w weekendy zarabiałam tyle, że właściwie niemal chodziłam po mieście z transparentem 😛
Bardzo fajny artykuł, wciągający i z sensowną treścią.
Pozdrawiam serdecznie
Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad skorzystaniem z usług firmy, która zajmuje się sprzedażą produktów z logiem firmy. Czy waszym zdaniem tego typu produkty mają jakieś przełożenie na sprzedaż? Byłbym wdzięczny za pomoc w temacie
Piotrze może rozwiń lekko, o co dokładnie chodzi? Ty masz sprzedawać, czy dawać komuś te produkty?
O pieniądzach swoich należy rozmawiać i to z całym spokojem. Kiedyś mój mąż zajmował się naszymi finansami i to skończyło się dla nas bardzo niebezpiecznie. Zadłużone karty kredytowe, kredyt konsolidacyjny, znowu zadłużone karty i znowu konsolidacja. Tak w kółko. Wszelkie prośby o rozmowę kończyły się szybko i natychmiast po rozpoczęciu.
Trzy lata temu założyłam w banku własne konto, na które wpływały moje dochody. W komórce miałam informacje o wszystkim, także o dochodach i rozchodach na naszym wspólnym koncie. W ciągu tego czasu wdrożyłam program naprawczy polegający na surowej dyscyplinie. Robię przelewy, monitoruję wydatki, planuję je i, oczywiście, prowadzę budżet domowy. Efekt? W tym miesiącu spłacamy resztę kredytu, który w poprzednim okresie systematycznie nadpłacaliśmy z oszczędności.
Teraz często rozmawiamy o naszych finansach, a ta rozmowa kończy się zwykle, gdy mój mąż całuje mnie po rękach.
Pierwotnie robiłam to, kierując się intuicją. Sama w programie Excel zrobiłam odpowiednie rubryki, w których zapisywałam i sumowalam dochody i wydatki. Teraz mogę sprawdzać, jak zmieniają się na przestrzeni ostatnich 3 lat.
Od 1,5 roku jestem stałą czytelniczką blogów poświęconych rozwojowi osobistemu i finansom domowym. Okazało się, ze wszystko to co robiłam intuicyjnie było prawidłowe.
Jestem szczęśliwa i mam nie tylko poczucie bezpieczeństwa, ale także – dumy, że z kłopotów wyszliśmy samodzielnie.
Trzeba rozmawiać o pieniądzach, bo tylko w ten sposób można zapanować nad swoimi finansami.
Hej Tereso. Niektórzy potrafią intuicyjnie podchodzić do finansów 😀 Taki talent jednak nie zdarza się zawsze.
Bo dla Nas, jako Polaków, pieniądze są niestety bardzo często tematem tabu. Nie rozmawiamy o nich , nie uczą nas o nich, nie pokazują jak zarabiać, jak oszczędzać, jak mieć więcej mając mniej. A ponieważ pewne sterotypy wbijają się w nasze głowy , to i później nie lubimy o nich rozmawiać. Ba! wstydzimy się pokazać własny świstek wypłaty, bo wydaje nam się że to “nieelegancko” 😉
Szkoda słów.
Ale artykuł swietny!
Dziękuję za miłe słowa i niestety muszę się zgodzić 😉
Hmm tak się zastanawiam dlaczego używa się określeń typu “kobieta i facet”? Czemu nie “baba i mężczyzna”? Biedni Ci mężczyźni w tych czasach….
Bo jakby chcieć babę Bea to i chłop pewnie musiałby być 😉