Według badań – ponad połowa pracowników nigdy nie prosiła swojego pracodawcy o zwiększenie wynagrodzenia. W czym tkwi problem? Chcesz więcej zarabiać? Przeczytaj kilka informacji na temat, jak negocjować podwyżkę, by móc odnieść pożądany skutek.
Ania nie wie – jak negocjować podwyżkę
Dla większości z nas jest to najbardziej stresująca sytuacja, z jaką możemy mieć do czynienia w pracy. Ty również może się zbierasz do takiej decyzji, ale dostajesz palpitacji serca na samą myśl o proszeniu o podwyżkę? Do stworzenia tego wpisu zainspirowała mnie jedna z czytelniczek. Napisała do mnie tak (pisownia oryginalna):
„Od kilku lat pracuję za te same pieniądze. Czuję się niedoceniana przez to w pracy. Rośnie we mnie poczucie frustracji, że stoję w tym samym miejscu. Czuję, że coraz mniej chcę się poświęcać tej pracy, choć wiem, że kocham to, co robię. Nawet jeśli poproszę o podwyżkę, to wiem, że usłyszę odmowę i wymówkę, że nie ma pieniędzy. Dlatego nawet nie pytam. Boję się, że pracodawca będzie się na mnie krzywo patrzył, że tego nie rozumiem lub że chcę się narzucać. Czekam aż może w końcu sam to dostrzeże… Co mogę zrobić?” Ania
Mnie od razu nasuwa się odpowiedź – Raczej niemożliwe, że pracodawca sam się domyśli, bo on nie jest od tego. On nie jest od zgadywania. Jeżeli ty nie prosisz, to on nie wie, że tego chcesz. Nawet jeśli się domyśla, to sam raczej i tak nie wyjdzie z taką propozycją. Mnie osobiście jest ciężko sobie wyobrazić osobę prowadzącą własny biznes, która chętnie, z własnej i nieprzymuszonej woli wciska dodatkowe pieniądze pracownikowi, który nawet o to nie prosi 🙂
Co zatem może zrobić Ania, by zarabiać więcej?
- może negocjować zwiększenie obecnego dochodu,
- może poprosić pracodawcę o dodatkowe (płatne) zlecenia lub poszukać ich gdzieś indziej
- może zmienić pracę – wtedy jest łatwiej wynegocjować większe wynagrodzenie
Negocjowanie podwyżki jest trudne, a czasami wręcz niemożliwe. Wtedy najlepszym rozwiązaniem jest zmiana pracy. Zanim jednak o tym przesądzisz, warto spróbować kilku sposobów i zastanowić się kiedy faktycznie należy negocjować podwyżkę.
Kiedy powinnaś prosić o podwyżkę
- Na pewno możesz śmiało negocjować podwyżkę, jeśli wzrosła ilość wykonywanych przez ciebie obowiązków lub zwiększyła się twoja odpowiedzialność. To oznacza, że zwiększył się zakres twoich obowiązków.
- Jeżeli podniosłaś swoje kwalifikacje, co przełożyło się na jakość twojej pracy. Jeżeli wzrosła przez to np. twoja efektywność, to znaczy, że w tym samym czasie wykonujesz więcej pracy (być może obsługujesz większą ilość klientów czy wykazujesz się większą skutecznością). Jeżeli cały czas się uczysz i przez to wykonujesz swoją pracę lepiej niż wcześniej, to jest to dobry argument.
- Osiągasz lepsze wyniki niż wcześniej, co przekłada się na większy zysk dla firmy.
- Pracujesz kilka lat za te same pieniądze – choć dla pracodawcy to może być najmniej przekonujący argument, to jednak jest on prawdziwy. Skoro koszty życia idą w górę, a ty zarabiasz tyle samo, to znaczy, że de facto zarabiasz coraz mniej.
Jak negocjować podwyżkę?
- Przygotuj się do tej rozmowy merytorycznie – Zapisz sobie swoje sukcesy, osiągnięcia i argumenty, które przemawiają za tym, że zwiększasz przychody firmy. Nie przedstawiaj jednak pracodawcy swoich standardowych obowiązków, za które już ci płacą, bo możesz usłyszeć, że to żaden argument do podniesienia pensji. Zbadaj rynek, by przedstawić pracodawcy widełki zarobków w tej branży, na innych stanowiskach podobnych do twoich.
- Przygotuj sobie plan B – Przeanalizuj sytuację i zastanów się, jakie opory może mieć twój pracodawca, czego będzie od ciebie oczekiwał, co ta decyzja da waszej firmie.
Np. Co powiesz szefowi/szefowej, jeśli zada ci proste pytanie – co ja z tego będę mieć, jeśli dam ci podwyżkę? Przygotuj odpowiedź zgodną z prawdą np. dalej będę się tak angażować w dane projekty; dalej będę podnosić swoje kompetencje; pozostanę w firmie przez najbliższy rok itp.
- Przygotuj plan C – Zastanów się, co powiesz swojemu szefowi/szefowej, jeżeli ci odmówi. Może zaproponujesz mu inne rozwiązanie – pozapłacowe? Przećwicz różne sytuacje, by nie dopuścić emocji do głosu i nie popsuć sobie relacji z przełożonym.
- Podejdź do tematu realnie – Proszenie o podwyżkę pensji o 50% wynagrodzenia, może wbić twojego pracodawcę w fotel, ale realne 10% już nie. Warto starać się o mniejsze podwyżki, ale regularnie np. co rok. Dlatego nie czekaj z tym kilka lat, tylko proś o mniej, a częściej.
- Znajdź odpowiedni moment – Być może idealnego momentu nigdy nie znajdziesz, ale nie wybieraj przynajmniej takich, gdy w pracy jest wyjątkowy młyn i twoja podwyżka jest ostatnią rzeczą o jakiej właśnie twój pracodawca ma ochotę myśłeć.
- Umów się na rozmowę – Nikt nie lubi rozmawiać o takich rzeczach w „międzyczasie”. Zarezerwuj sobie czas u szefostwa tak, by nic wam nie przeszkodziło.
- Ogarnij emocje – Nie zakładaj z góry, że pracodawca ci odmówi. Nie możesz tego wiedzieć. Dopóki nie spróbujesz, to się o tym nie przekonasz. Negocjując podwyżkę masz zawsze 50% szans – uda się albo się nie uda. Nawet nie prosząc o nią, masz 100% pewności, że się nie uda. Zbuduj partnerską atmosferę – nie stawiaj się w roli ofiary ani nie przyjmuj postawy roszczeniowej. Pamiętaj nie tylko tobie praca jest potrzebna. Ty jesteś również potrzebna swojemu pracodawcy. To musi działać w dwie strony. Więcej pisałam o tym w artykule sekret-rozmowy-kwalifikacyjnej.
- Daj pracodawcy czas do namysłu – Jednak od razu określcie termin następnej rozmowy, by nie poszło to w zapomnienie.
Czego nie mówić prosząc o podwyżkę
- Lepiej nie powoływać się na innych kolegów z pracy – „bo ja chce tyle, bo tamta to tyle zarabia, a tamten to tyle…”. Nie mieszaj w to innych pracowników, bo podważysz autorytet pracodawcy i zepsujesz swój wizerunek. Przedstawienie zarobków w branży do podobnych stanowisk, to już lepszy pomysł.
- Nie wzbudzaj litości – „bo dziecko, bo remont trzeba zrobić, bo mieszkanie kupić, bo kredyt spłacić…” To nie są argumenty przemawiające za podwyżką. Nawet jeśli pracodawca zwyczajnie po ludzku cię zrozumie, to nie da ci to dodatkowych pieniędzy. Idziesz prosić o podwyżkę, a nie użalać się nad swoim losem. Przedstaw się od strony, za którą pracodawca cię doceni.
To jest tak, jakbyś szła kupić samochód. Nie dasz za wymarzone auto 10% więcej, tylko dlatego, że sprzedawca zacznie się żalić jak to mu w życiu ciężko…Tobie też chyba wszystko łatwo samo nie przychodzi? Ale jeśli ten sam sprzedawca zapewni cię o niezawodności pewnych funkcji, o skuteczności dodatkowych opcji i do tego dorzuci jeszcze jakiś mały gratis, to skłonna będziesz nawet dopłacić te 10%. Tak to właśnie działa.
- Nie negocjuj personalnie – Biznes to biznes. Negocjacje to właśnie jest biznes – ty dajesz coś od siebie, a druga osoba to kupuje bądź nie. Nie ma tu dużego znaczenia czy pracodawca cię lubi bardziej czy mniej. Dla niego jest najważniejsze to, jak szanujesz swoją pracę, swoje obowiązki i to, co robisz dla firmy. Jak on dzięki tobie zarabia więcej, to i ty możesz zarabiać więcej.
- Nie mów „należy mi się” – To przedstawia pozycję roszczeniową, a nikt nie lubi być atakowany.
- Nie stosuj metody „podwyżka, albo odchodzę” jeśli nie masz faktycznie takiego zamiaru – Szef też człowiek, więc nie lubi być stawiany pod ścianą. W takiej atmosferze jest skłonny ci powiedzieć – odchodź, droga wolna. Jeśli tylko blefowałaś, co mu odpowiesz?
Jeśli nie pieniądze, to co można wynegocjować?
Jeżeli pracodawca nie może dać ci satysfakcjonującej podwyżki, w ramach tego można starać się o dodatkowe benefity np.
- częściowa praca zdalna z domu (mniejsze koszty dojazdu)
- zwrot za dojazdy do firmy
- elastyczny czas pracy (mniejsze koszty związane np. z opieką nad dzieckiem)
- darmowe produkty firmowe lub zniżki na nie
- samochód służbowy, z którego można korzystać do celów prywatnych
- telefon służbowy, z którego rozmowy nie są limitowane; tablet; laptop
- dodatkowe ubezpieczenia emerytalne i zdrowotne
- dodatkowa opieka medyczna
- karnet na siłownię, basen
- bony żywnościowe czy bezpłatne wyżywienie w pracy
- dopłaty do studiów, wakacji czy szkoleń, także tych niezwiązanych bezpośrednio ze stanowiskiem pracy
- kolonie dla dzieci, wycieczki, paczki świąteczne
- dofinansowanie do żłobka, przedszkola
- dofinansowanie do wakacji, wycieczek itp.
Na sam koniec, mojej czytelniczce Ani, poradzę jeszcze jedno – nie miej poczucia winy, że prosisz o podwyżkę. Twoje interesy nie są sprzeczne z interesami firmy. To jest oczywiście tylko moja subiektywna opinia, ale myślę, że można coś z tego wyciągnąć dla siebie 🙂
A wy co jeszcze możecie poradzić Ani i innym osobom, które nie wiedzą jak skutecznie negocjować podwyżkę? Będę wdzięczna za opinie!
Dodaj swój komentarz, będzie mi bardzo miło!
Polub, jeżeli Ci się spodobało. Udostępnij dalej, to daje mi motywację i na pewno będę Ci za to bardzo wdzięczna 🙂
Zapraszam Cię na mojego Facebooka – tutaj
Na mój profil na Instagramie, gdzie wrzucam zdjęcia bardziej od kuchni – tutaj
oraz blogowego newslettera, do którego dokładam gratis – tutaj
Pozdrawiam gorąco!
Diana
17 komentarzy
Praktyczne i ciekawe 🙂
Dziękuję!
Bardzo trudny temat widzę, że bardzo kompleksowo do niego podeszłaś. Będę pamiętać o Twoich wskazówkach 🙂
Dziękuję Ewo 🙂
Dość ciężki temat, bo trzeba się wykazać sporą asertywnością i pewnością siebie, ale o takie rzeczy należy walczyć z pełną determinacją, ale i też wyczuciem. 🙂
Jak widać po danych statystycznych, to jest faktycznie ciężki temat, bo połowa pracowników nawet nie wychodzi z taką propozycją :/
Połowa? Jakby połowa pracowników firm państwowych wychodziła z propozycją podwyżek to ta polowa już by nie pracowała. Realia są smutne ale tak jest. Ludzie się boją o swoją pracę bo mają rodziny do wyżywienia.
no właśnie, najtrudniej powiedzieć o konkretnej kwocie w odpowiednim momencie, w zupełności zgadzam się z poprzedniczką. Czasem myślę, że lepiej skorzystać np. z chwilowki niż prosić się o parę groszy. Czy ktoś w ostatnim czasie wynegocjował podwyżkę?
Po pierwsze Jessica, bardzo cię proszę na przyszłość nie umieszczaj linków w swoich komentarzach, bo nie będę tego tolerować, zwłaszcza jeśli dotyczą ofert chwilówek. Po drugie, to o czym piszesz, jest chyba najgorszym pomysłem na jaki w ogóle można wpaść, ale rozumiem, że ktoś ci za to płaci, więc tylko dlatego to robisz.
Hej Diano, a gdzie i kiedy wspomnieć o kwocie, która nas interesuje? Mnie gnębi ta kwestia.
Kiedys poprosiłam o podwyżkę, byłam super przygotowana, i to poczucie sukcesu, kiedy powiedzieli „TAK” – o matko! Czułam sie rewelacyjnie. A potem MIESIĄCE oczekiwania… Co potem zrobić? Przypominać co miesiąc o sobie? „Halo szanowny Panie Kierowniku, przecież powiedział Pan, że będzie, że jest tuz za drzwiami”. I w końcu dostałam – 80 złotych… Nigdy nie zapomnę miny mojego managera, taki był z siebie zadowolony. Najbardziej upokorzyło mnie pisanie listów z podziękowaniami do moich szefów w Stanach, to nie mogło być zwykle „Dzięki”, ale esej na temat jak bardzo ta podwyżka zmieni moje życie. Pan Kierownik sprawdzał jeszcze mojego maila przed wysłaniem, jedyne co chciałam zrobić to wstać i wyjść. I tak zrobiłam, dwa miesiące potem już tam nie pracowałam.
Taki depresyjny jest to przykład, ale dobrze być przygotowanym na pytanie ile, albo samemu go zadać. No własnie, to jest chyba najgorsze.
Rzeczywiście Natalia – trochę nieciekawa historia. W sumie z jednej strony twój sukces – poszłaś i zdobyłaś, ale cała reszta… Ja bym proponowała od razu ustalić szczegóły, typu np. „Moja propozycja/sugestia to 10% wynagrodzenia” (ewentualnie można negocjować, jeśli taka kwota nie wchodzi w rachubę). To ważne, że o tym piszesz, bo ustalenie konkretnego terminu jest jednak znaczące – warto umówić się na daną datę – np. przyszły miesiąc. Dobrym rozwiązaniem jest staranie się o podwyżkę pod koniec roku, bo wtedy możemy ustalić wyższą stawkę od nowego roku. Firmy tworzą i planują nowy budżet na następny rok, więc łatwiej mogą ująć takie wynagrodzenie od razu. Różnie z tym jednak bywa, jeśli np. centrala podejmuje decyzję i to w dodatku gdzieś za granicą. Wtedy ta droga do decyzji jest dłuższa i automatycznie trzeba się pewnie w wielu kwestiach uzbrajać w cierpliwość. Gdybym jednak znalazła się w sytuacji podobnej, myślę że maksymalnie po miesiącu ponownie poruszyłabym temat, by poznać przyczynę odwlekania.
Warto też przyjrzeć się w jaki sposób funkcjonuje cała firma. Niektóre firmy opierają swoje zatrudnienie na niskobudżetowych pracownikach. Mają cały wachlarz stażów i praktyk studenckich. Potem przedłużają im umowy z niewielką podwyżką. O następnej można na kilka dobrych lat zapomnieć. Przecież i tak mają cały sztab praktykantów, do wyboru do koloru.
No tak, to prawda. Jeśli ktoś jest w takiej sytuacji i prośby o podwyżki są ewidentnie ignorowane, to nie ma się co łudzić i lepiej szukać lepszej pracy. Taka forma może być dobra na początek kariery, ale później cóż…trzeba doceniać swoje umiejętności i nie ma się co męczyć…
Tego typu rozmowa na pewno nie należy do łatwych. Dlatego warto się do niej przygotować, tak jak piszesz. Są tematy których lepiej nie poruszać, ale i takie o których mówić trzeba otwarcie. Jeśli pracujesz w prywatnej firmie przez kilka lat za te same pieniądze, to coś jest nie w porządku. Albo pracodawca cię wykorzystuje, albo firma jest w bardzo złej sytuacji finansowej i nie warto czekać aż będą większe kłopoty. Wynagrodzenie powinno rosnąć w raz z zakresem obowiązków ale i wraz ze średnim wzrostem wynagrodzeń.
Ja mam szczęście nigdy nie musiałam „chodzić” po podwyżkę, ale często negocjowałam ją dla swoich podwładnych, gdy nadchodził czas ocen rocznych.
Tak Ula, taka rozmowa na pewno nie jest łatwa i przyjemna, ale dotyczy to obydwu stron 🙂 Dla pracodawcy też jest to pewien stres…Zupełnie się z tobą zgadzam, że powinno rosnąć wynagrodzenie, skoro minimalne wynagrodzenie rośnie. Jednak jak to widać w praktyce, różnie z tym bywa. Dlatego tym bardziej (moim zdaniem), nie trzeba mieć w ogóle żadnego poczucia winy lub strachu, tylko należy się o to starać…Przypuszczam, że pracodawcy raczej nie chcą sami wychodzić z własną inicjatywą, zwłaszcza jeśli to dotyczy mniejszych firm…
Wartościowe rady. Sama w obecnej pracy ich nie mogę zastosować, bo pracuję na uczelni, gdzie wszystko trochę inaczej działa. Ale jestem za tym, by ludzie walczyli o swoje (w tym swoje wynagrodzenie) 🙂
Tak Joanno, nie wszędzie można w taki sposób ubiegać się o podwyżkę – budżetówka lub niektóre duże firmy mają jasno sprecyzowane widełki zarobków, ale też i podwyżek ;)Z jednej strony plus, z drugiej też i minus, bo małe pole do popisu 🙂 A w mniejszych firmach lub takich, gdzie nie ma takiej polityki płacowej, to już na pewno trzeba samemu niestety starać się o podwyżki, no bo jak inaczej…