Dzisiejszy wpis nie będzie poradnikowy. Powiem Ci jak przekonać innych do swoich racji, ale bez wskazówek typu “zawsze patrz rozmówcy w oczy; nie podnoś głosu; zachowaj pewność siebie i otwartą pozycję”. Powiem Ci, że to wszystko da się zrobić praktycznie bez namysłu, jeśli sama umiesz siebie sprzedać.
Sprzedać siebie
Trochę brzmi dziwnie, ale nie mam niczego złego na myśli. Dam ci pewien przykład, a jest nim McDonalds. Nikt go nie lubi, wszyscy wiedzą, że nie do końca zdrowy, a jednak każdy tam chodzi. Nawet jeśli robisz to sporadycznie, to jednak robisz. Ja tam zaglądam kilka, może kilkanaście razy w roku, ale jednak. Bo akurat jest pod ręką, bo czasami nie ma innego wyboru, bo jednak sprawdzony, bo na szybko, bo dostępny praktycznie wszędzie i jednak popularny. Moje wymówki w tym momencie to tzw. korzyści, którymi ta restauracja się chwali.
Odnośnie Mc Donalda przytoczę Ci taki przykład, który przeczytałam w książce T. Tomczyka “Blog” zwanego dawniej Kominkiem a teraz Jason Hunt. W książce pojawiło się pytanie z jakiegoś szkolenia autora dla blogerów – kto umie zrobić lepszego hamburgera niż ten serwowany w Mc Donaldzie? Większość odpowiedziała, że samodzielnie potrafi to zrobić lepiej. I właściwie to prawda 🙂 Jednak to Mcdonalds jest burgerową potęgą. Wygrywał i dalej wygrywa, bo wprowadza “styl bycia”. Choć jego jedzenie nie jest idealne, a na świecie jest miliony lepszych restauracji. Ale Mak jest Makiem i każdy go zna.
Czym nas ujął? Nowoczesnością, wygodą i szybkością. Wprowadził nowy styl konsumpcji i przełamał pewne schematy. Do tego wie jak przekonać innych do swoich racji.
Przekonać innych do swoich racji tak jak Mc Donald
To nie jest wcale wpis o Maku, ale jest akurat dobrym przykładem, który mnie natchnął do tego wpisu. Bo cóż takiego robi Mc Donald, co możesz zrobić też Ty? Po co o nim w ogóle piszę?
Akurat dwa dni temu wpadliśmy przy okazji wyjazdu do jednego z nich. Chyba budynek był nowy, albo po remoncie, bo do tej pory jeszcze się z tym nie spotkałam – specjalna strefa dla dzieci. Nie taka, jaką pamiętam jeszcze ze swojej wczesnej młodości. Wtedy Mc Donald jako pierwszy propagował strefy urodzinowe dla dzieci. Jednak ta, którą miałam okazję oglądać teraz, w niczym nie przypomina tej tradycyjnej, ani żadnej innej z jaką do tej pory się spotkałam – tablety z grami przy stolikach i coś na kształt mini bawialni.
Nie muszę chyba pisać, że moja czterolatka była chwilowo zachwycona i nawet nie chciała stamtąd wyjść…
To jest właśnie Mc Donald – wiemy, że zawsze wymyśli coś fajnego i oryginalnego. Na to czekamy. Na zmiany i powiew pewnych standardów. Oni po prostu wiedzą, jak do siebie zachęcić klientów i trzeba przyznać, że robią to dobrze.
Jeśli sama mocno wierzysz w swoje racje, wysuń kilka argumentów i daj je komuś przemyśleć, przetrawić, zrozumieć. Niech to ziarno zakiełkuje. Wbrew pozorom – narzucanie komuś swojej woli, nachalne przekonywanie czy forsowanie swojego zdania – nie przynosi pozytywnego efektu. Nie stawiaj się w roli ofiary, albo co gorsze napastnika, bo wywołasz u kogoś efekt ataku. A to nie jest skutek, jakiego oczekujesz.
Ty też jesteś swoją własną marką. Każdy ma w sobie coś oryginalnego. Wyrażając siebie, możesz to robić ze spuszczoną głową patrząc na czubek swoich butów. Możesz mówić niepewnym głosem. A możesz to robić jak Mc Donald – z rozmachem i pewnością siebie. Możesz sprzedawać siebie i swój styl życia pokazując dookoła, że jest on dla Ciebie najlepszy z możliwych. Do dobrego nie trzeba ludzi przekonywać. Inni sami to dostrzegą. Być może Cię pokochają, a być może znienawidzą, ale to akurat mało prawdopodobne 😉
Ciekawa jestem Twoich sposobów na przekonywanie innych do swoich racji. Możesz podzielić się nimi w komentarzu.
Jeśli Ci się spodobało – polub, udostępnij, czy zrób cokolwiek innego 🙂
Zapraszam Cię na mojego Facebooka – tutaj
oraz na mój profil na Instagramie – tutaj
Pozdrawiam gorąco!
Diana
Follow my blog with Bloglovin
19 komentarzy
McD to faktycznie dobry przykład, nie musisz do niego chodzić, ale i tak go znasz:) Zbiera najgorsze opinie jako naczelny symbol śmieciowego fast foodu, ale i tak przyciąga rzesze klientów, którzy te opinie znają i mają gdzieś oraz takich, którzy tylko okazjonalnie tam wpadają. Nie być choć raz w McD to niemal wstyd! Karmią jak karmią, ale na interesach znają się jak mało kto:)
I to jest mega fenomen ich siły przekonywania 😉
Mc Donald to marketingowy potwór, ale prawdziwą kasę robią na nieruchomościach 🙂 Ray Kroc miał łeb na karku i stworzył najlepszy system franczyzowy na świecie. Żeby mieć franczyzę McDonalda trzeba najpierw mieć interesującą nieruchomość, którą trzeba sprzedać McDonaldowi, a następnie wydzierżawić ją od niego 🙂 I ludzie w to wchodzą 🙂
Racja. Tego akurat nie widać “gołym okiem” 😉
My mamy inne rozrywki, Mc Donald jeśli już występuje, to jako dodatek do nich – czyli najczęściej podczas wyjazdów, gdy nie trafimy na coś innego
Fajne połączenie 🙂 Mnie niestety ciągle brakuje pewności siebie, ale mimo to zawsze staram się przekonać do swoich racji: spokojną rozmową, przykładami i zwyczajnym zaufaniem 🙂
To chyba dobry masz sposób, bo faktycznie bez zaufania to ciężko kogokolwiek przekonać do swoich racji 🙂
McD ma sztaby ludzi, których jedynym zajęciem jest takie zaprezentowanie oferty, by wszyscy na tym skorzystali – w końcu dla rodzica też jest korzystne gdy dziecko wciąga się w zabawę 😉 Szkoda tylko, że to jest zabawa z nieustanną marką w tle, która mimo pozowania na taką nie ma zbyt wiele wspólnego z przyjaznością – to wielkie korpo nastawione na zyski. Wpada się w ich pułapkę i później całe rodziny jako największą rozrywkę uznają wizytę w “maku” 😉
Tak czy inaczej – dobrze mieć w swojej propozycji biznesowej coś wyjątkowego, co odróżni nas od innych. Jestem jednak przeciwna drastycznym metodom 😉
Zgadzam się z Tobą, że to wielkie korpo nastawione na zyski, chyba nikt nie zaprzeczy 😉 I choć osobiście nie jestem jakąś fanką Mc ani miłośniczką takiego jedzenia, to jednak patrząc z punktu biznesowego – wiedzą co robią, by osiągnąć swój cel i potrafią ludzi do tego przekonać. Najlepszym dowodem na to, jest słowo “pułapka”, które zastosowałaś 🙂 Choć wydaje mi się, że traktowanie Maka jako rozrywki, nie jest jeszcze tak strasznie szkodliwe, niż jak miejsce codziennych odwiedzin. To akurat zaobserwowałam w Irlandii – popularność odżywiania się w sieciach szybkiego jedzenia jest tu porównywalna do codziennego zakupu pieczywa w Polsce :/
Ciekawy wpis, a raczej opisany przykład 🙂 Warto brać przykład ze znanych i dobrych marek, bo w końcu są znane, bo “coś” robią dobrze – prowadzą swój biznes.
Przykład albo bardziej inspirację, bo jednak z wielkimi korporacjami pojedynczej osobie ciężko rywalizować 🙂
Przekonywanie innych do swoich racji zawsze było trudne. Ludzie mają wiele obaw wobec nowego ale również odejście od swojej, oznacza poniekąd ich porażkę.
W nowym McDonaldzie nie byłam, ale zapewne zabiorę tak swoją młodszą siostrę 😉
http://www.aleksandramakota.pl/
Zawsze to można traktować jako zmiana punktu widzenia, przecież człowiek cały czas się uczy i nie może obstawać całe życie przy jednej teorii 😉
McDonald robi po prostu to, co każdy prowadzący biznes robić powinien – koncentruje się na kliencie. Klient chce burgery rybne – zrobimy! Drobiowe? Nie ma sprawy! A coś zdrowszego? Wprowadzamy sałatki, jabłka, soki i wodę.
Nic tylko uczyć się od nich.
Dawid
Tu masz świętą rację 🙂
Mc rzeczywiście ma masę pożytecznych pomysłów. Szczególnie z dziećmi 🙂
I potrafią je odpowiednio sprzedać 🙂
W nowym Mc Donaldzie jeszcze nie byłam. Wolę KFC, choć jak jesteśmy gdzieś w trasie to nie wybrzydzamy. Pomysł z nowoczesną strefą dla dzieciaków fajny.
A z przekonywaniem do własnych racji jest chyba tak, że trzeba sobie najpierw zbudować u innych szacunek, a potem znacznie szybciej pójdzie nam przekonywanie 🙂
Ja też wolę KFC 😉 ale nie w Irlandii – byłam parę razy i stwierdzam, że nie są zbyt dobre…nie ma takiej panierki jak w Polsce – jest bardziej słona a nic pikantna. Tak więc jak się nie ma co się lubi 😉