Sięgaj po to, co Ci się od życia należy !
„Przestań uciekać od rzeczy, które są trudne! Stawiaj im czoła! Opuszczaj swoją strefę komfortu! Przestań oglądać się na innych! Rozwijaj się! Oczekuj wygranej!”
Tymi słowami Kamila Rowińska (Właścicielka Rowińska Business Coaching), rozpoczyna swoją książkę „Kobieta niezależna. Poznaj tajniki kobiet sukcesu”. To książka, która nie tyle co odkryła przede mną nowe horyzonty, co potwierdziła, że nie warto się poddawać i rezygnować ze swoich celów – czy to pod wpływem rodziny, znajomych, czy chwilowych przeciwności losu. Ta książka łączy wszystko to, czego każda kobieta powinna mieć świadomość na swojej drodze do sukcesu. Jednak nie tylko. Lektura przede wszystkim inspiruje i motywuje.
Autorka – m.in. trener biznesu- przekonuje, że kobieta może być szczęśliwa i spełniona na każdej płaszczyźnie swojego życia. Przedstawia historie różnych kobiet biznesu w Polsce oraz naturalnie swoją. Udawania, że choć jest się matką i żoną, nigdy nie wolno rezygnować z siebie i swoich marzeń. Bohaterki są kobietami biznesu, a do tego mają „pełne portfele” i wcale nie wstydzą się o tym mówić. Wręcz dzielą się swoimi doświadczeniami i dają cenne wskazówki.
Obalają mity, łamią schematy, burzą stereotypy. Niejednokrotnie walczyły z całym światem o swoje Ja, a niektórzy patrzyli się na nie jak na wariatki…. Ktoś tego nie zna?… One jednak nie słuchały. Robiły swoje. Teraz „życzliwi doradcy” są tam gdzie byli, a One daleko z przodu….
„Kobieta niezależna” obala mity, w które sama nie wierzę, ale tak często mam z nimi do czynienia, że sama się zaczęłam już zastanawiać, czy jestem normalna, skoro większość mówi inaczej. Jeżeli znasz to z autopsji – „wyrodna matka, bo raczy myśleć też o sobie, jako istocie żywej i czującej”, „karierowiczka, bo myśli o pracy i spełnianiu swoich potrzeb”, „egoistka, bo woli zrobić coś dla siebie zamiast z kapciami czekać na męża niczym piesek przy drzwiach”, „bujająca w obłokach, bo cały czas chce się uczyć i doszkalać zamiast stąpać twardo po ziemi i zająć się na poważnie domem” – to ta książka uzmysłowi Ci, że nie jesteś jedyna.
A może sama rzucasz takie oskarżenia w kierunku innych? Myślisz, że Tobie się nigdy nie uda, więc i komuś też nie może? Szukasz wymówek, bo nie chcesz spróbować i uwierzyć w siebie? To zmień myślenie.
Autorka odrzuca krzywdzące stereotypy, którymi kobiety od dawna są karmione. Oto kilka z nich:
Mit: „Pieniądze są źródłem zła… – Czego wiec źródłem jest brak pieniędzy? Dobra?” Mało kto chce mówić o poniądzach. Większość z nas nie chce być posądzona o pazerność czy chciwość. Przecież pieniądze szczęścia nie dają. Jednak ich brak tym bardziej Ci go nie da. Wiemy o tym wszyscy i nie mówmy, że jest inaczej. Wystarczy sobie wyobrazić, czego ani sobie ani żadnej z Was oczywiście nie życzę, że nagle członek rodziny zaczyna chorować. Potrzebna staje się operacja za dużą sumę pieniędzy. Prywatne wizyty, masa leków. Ciągle się słyszy o problemach z publiczną służbą zdrowia. O kolejkach, które da się skrócić posiadając odpowiednie środki na prywatne leczenie. Wtedy właśnie to pieniądze mogą dać szczęście.
Zmienić myślenie i mentalność to pierwsze. Drugie to postawić sobie cel i za nic na świecie nie dać się od niego odciągnąć…bo dzieci, bo sprzątanie, bo zakupy, bo obiad. Zostawić na później, na kiedyś, na nigdy. Dobra, dzieci są wymagające, ale przecież nie są niemowlakami nie wiadomo ile. Z całą resztą bohaterki też sobie świetnie radzą. Zakupy w sieci, nianie, przedszkola, Panie wpadające czasami posprzątać mieszkanie.
Autorka i bohaterki podkreślają, że rozwój osobisty jest kluczowy w tym wszystkim. Uczymy się całe życie i podnosimy kwalifikacje. Jak to czytałam, przypomniała mi się taka rozmowa z pewną osobą: „Każą mi w pracy zrobić jakieś szkolenie. Zabrałam cały segregator papierów do przeczytania w domu i co oni myślą? Że ja nie mam nic lepszego do robienia po pracy? Że się będę uczyć jakiś głupot? Nie płacą mi za to, żebym jeszcze się musiała uczyć nowych rzeczy.” O tyle mnie to dziwi, że potem ta sama osoba chodzi i mówi, że teraz to wyzysk, że nie chcą dać podwyżki, a lepszej pracy nie ma i ogólnie wszystko do kitu…
A gdyby tak bardziej pomyślała o nauce jako o szansie, a nie przykrym obowiązku, może by pojawiły się inne możliwości? Jak się jednak woli obejrzeć pięć różnych seriali, brazylian i jeszcze innych tv show, które zaczynają serią lecieć jak karabin maszynowy od godz. 17 do 23, kiedy to owa osóbka nie uśnie wymęczona tym strasznym zajęciem…to chyba jednak za to lepszej pracy raczej się nie znajdzie…
Oto co Kamila Rowińska pisze na ten temat w książce: „Nawet jeśli pracodawca tego nie wymaga, nawet jeśli pracodawca nie zwraca ci za to pieniędzy, twój rozwój jest kluczowy! Pamiętaj, że nie uczysz i nie rozwijasz się dla swojego pracodawcy, tylko dla siebie. Im lepszym fachowcem w swojej dziedzinie jesteś, tym większy masz wybór i mniejszą konkurencję. Na szczycie zawsze jest najwięcej miejsca i panuje tam mniejsza konkurencja” – ile osób ma odwagę by się tam wybrać? ilu osobom wystarczy determinacji w dążeniu do celu? Większość pozostaje na dole i szarpie się o najniższe stanowiska, drżąc przed zwolnieniem zamiast inwestować w siebie i z roku na rok stawać się coraz bardziej pożądanym specjalistą.”
Nic dodać, nic ująć. Ciekawe co na to osoby, które twierdzą, że nauka nic nie daje? Czy autorka byłaby teraz taka zamożna gdyby sobie odpuściła swój rozwój, mimo posiadanego już w pewnym momencie stanowiska i dobrej pensji? „Pamiętam moment, w którym dowiedziałam się o studiach coachingowych utworzonych w Warszawie. Pierwszy rocznik tego kierunku i spora kwota za czesne. Kiedy podliczyłam, ile będzie mnie kosztowało roczne studiowanie- z dojazdami, noclegami i opłatami za dodatkowe kursy – wyszło ponad 30 tyś. zł. Był 2008 rok, to była dla mnie spora kwota. Tyle marzeń do realizacji czekało w kolejce….Zdecydowałam się wtedy zainwestować w siebie. Do dziś czerpię korzyści z tej decyzji. Nie twierdzę, że masz teraz rzucać wszystko i brać kredyt na rozwój osobisty za 30 tyś. zł. Chcę cię jednak zachęcić do traktowania swojego rozwoju osobistego i zawodowego jako priorytetowego. Jeszcze zdążysz sobie kupić lepszy samochód, ładniejsze i większe mieszkanie i spędzić wakacje w ciepłych krajach. Jeśli nie zainwestujesz w swój rozwój teraz, to ten samochód, mieszkanie i wakacje, które masz obecnie, mogą być ostatnimi, na jakie będzie cię w życiu stać”.
W książce znajdziemy porady także o asertywności (pisałam o niej tutaj), pozytywnym nastawieniu do życia i zarządzaniu swoimi finansami.
Kobiety sukcesu wiedzą, że trzeba oszczędzać i wiedzą, że to pieniądz robi pieniądz (u mnie wpis czy-pierwszy-milion-trzeba-ukrasc; oszczedzanie-dla-nie-bogatych).
„Aby osiągnąć stabilizację finansową, musisz zmienić myślenie! Oszczędzanie nie zaczyna się wtedy, gdy już kupisz wszystko, czego potrzebujesz lub pragniesz. Taki dzień nigdy nie nadejdzie!”
Na koniec fragment wywiadu z książki, przeprowadzonego z Anną Urbańską – trenerem, coachem, nauczycielem akademickim.
Anna : „Myślę, że to jest zagrożeniem, że nie mamy myślenia biznesowego. W ogóle większość ludzi żyje, żeby zarobić i wydać. Jak mówisz o tym, że chcesz zarobić, aby zainwestować, to ludzie pytają: Chcesz zarobić pierwszy milion i nie korzystać z niego?. No tak, on pracuje i pieniądze, które wypracowuje, sprawiają, że mogę kupić sobie dom, zmienić auto, pojechać na wakacje. Ale jak to? Ten milion nie żyjesz z niego? Nie, no żyję, ale on jest nie do ruszenia, nie wolno go dotknąć. Myślę, że to jest taka największa niespodzianka w głowach ludzi.„(…)
Kamila: „Ale jakby zapytać: Co byś zrobił, gdybyś miał swój pierwszy milion?, to słychać: Kupiłbym sobie dom, samochód, pojechał na wakacje, dał coś jeszcze rodzinie” (…)
Anna: „Tak, w tym momencie ten milion się rozchodzi, mija rok, dwa, trzy i są biedni. To są historie tych wszystkich naszych osób, które coś wygrały.”
Bardzo przekonująca lektura i bardzo bliska prawdy. Życiowa, więc mogę polecić każdemu, kto jeszcze się z nią nie zapoznał. To jest tak jakby autorka wzięła Cię za rękę i prowadziła krok po kroku pokazując „jak to się robi” i mówiąc …Uda Ci się. Jeżeli tylko będziesz chciała. Jeżeli tylko w to uwierzysz…
Polecam książkę, gdyż przeczytałam ją prawie jednym tchem. To jest jedna z tych lektur, dzięki którym człowiek staje się lepszy. Rozwija się. Dlatego podaję link, za pomocą którego możesz ją zakupić.Od dokonanego przez Ciebie zakupu, dostanę niewielką prowizję od księgarni: http://www.zlotemysli.pl/kobieta-niezalezna-kamila-rowinska.html. Ja kupiłam ją w formie elektronicznej, trochę tańsza wersja tutaj: http://www.zlotemysli.pl/koszyk/dodaj-produkt/12634.html
„Być może znasz kobiety, którym zdarza się o paru rzeczach myśleć bardzo głupio. Chociaż są mądre i inteligentne – to popełniają pewne mentalne głupstwa. Np.:
- nie wierzą w swoje możliwości zarządzania finansami – wydaje im się, że to mężczyźni lepiej zarządzają budżetem;
- czują się winne, gdy mają ochotę zająć się biznesem, a dzieci zostawić parę godzin pod opieką taty lub opiekunki;
- mają syndrom Matki Polki, który każe im poświęcać się rodzinie, dbać o męża i dzieci, a same nie pomyślą nawet, żeby wybrać się na basen, do kina czy na szkolenie;
- zostawiają życie zawodowe i finansowe w rękach własnego męża;
- nie przewidują, że coś może pójść nie tak, jak oczekują, np. biznes męża upadnie, ktoś w rodzinie zacznie poważnie chorować, w małżeństwie przestanie się układać… To wszystko są sytuacje, których nikt NIE chce, a jednak się zdarzają. Być może we własnym otoczeniu miałaś z nimi styczność. A jeśli nie dotknęły nikogo z Twojego otoczenia, to wystarczy włączyć TV.
Jaką mamy gwarancję, że dożyjemy bez żadnych burz do szczęśliwej późnej starości, w dostatku co najmniej takim jak obecnie? A jeśli jednak coś pójdzie nie tak? Czy wiemy chociaż, jakie płatności co miesiąc trzeba regulować? A czemu niby mamy się czuć winne, zostawiając męża z dzieckiem? Czy mężowie też czują się winni, idąc do pracy i zostawiając żonę i dzieci w domu?
Moje kochane Panie!Nadszedł czas na nasze życie, nasz biznes i nasze finanse. Jeśli tylko należysz do grona tych kobiet, które:
- noszą w sobie marzenie o niezależności albo
- jeśli już czujesz się niezależna, ale gdzieś tam w Tobie „pika” jakieś poczucie winy, albo
- nie do końca potrafisz połączyć swoje życie rodzinne z biznesowym –
sięgnij po „Kobietę niezależną” i ciesz się tym, do czego zostałaś stworzona.” K. Rowińska
Dziękuję Ci za uwagę. Mam nadzieję, że ten wpis wniósł do Twojego życia konkretny sygnał i dał Ci choć trochę motywacji. Zrób z tym coś dalej, inaczej czas spędzony na czytaniu go, będzie można uznać za zmarnowany. Tego bym nie chciała, w końcu mamy się rozwijać i brnąć na sam szczyt :)
Diana
zdjęcia: Pixabay