Święta Bożego Narodzenia kiedyś kojarzyły mi się z wielkimi wydatkami, jeszcze większymi kolejkami w sklepach i całymi dniami spędzonymi na sprzątaniu i gotowaniu. A potem z wielkim rozczarowaniem, bo zawsze się okazywało, że przygotowania trwały dłużej niż same Święta, które przeleciały za szybko. Za dużo było w tym latania, zamieszania i jedzenia a jakoś za mało sensu i pozytywnej atmosfery. Na szczęście doszłam do wniosku, że jest to wynikiem pewnych działań, które można łatwo zmienić. Dlatego dzisiaj piszę o moim nieperfekcyjnym podejściu do perfekcyjnych Świąt Bożego Narodzenia.
Bardzo lubię święta, ale nie takie jak na powyższym obrazku. Zazwyczaj przedświąteczna gorączka w takim wydaniu kończyła się u mnie świąteczna chorobą o nazwie „Mam dość” i poświątecznym kacem moralnym o nazwie „Rozczarowanie”. Potem zauważalna stawała się jeszcze wielka dziura w budżecie, która tym bardziej potęgowała chęć jak najszybszego zakończenia roku. Choć to czasy zamierzchłe jak dla mnie, piętno tych wspomnień powraca co rok. Oczywiście żartuję. Nie mam aż takiej traumy, ale jakiś niesmak jednak się pojawia.
Niektóre typy mają jednak tak, że szybko wyłapują negatywy, by skupić się na samych pozytywach. Nie wiem, czy wynika to z jakiegoś lenistwa, dążenia do wygody czy chęci uszczęśliwiana siebie i przy okazji osób najbliższych, ale z łatwością odrzucam w głowie rzeczy, które „trzeba, bo coś”, na cześć rzeczy, które „trzeba, bo chce”. Tak już czasem bywa, że słowo „niewiele” może mieć magiczną moc i dawać jednak „wiele”.
Jak w nieperfekcyjny sposób mieć perfekcyjnie udane Święta Bożego Narodzenia?
- Zasada nr 1 – Odrzucenie perfekcji w przygotowaniach. Nie muszę mieć super wysprzątanego domu, więc test białej rękawiczki pewnie by nie przeszedł. Miejsce pod choinką nie musi pękać w szwach od nadmiaru prezentów. Nie muszę również mieć kilkudziesięciu świątecznych potraw. Idealnych ciast i perfekcyjnych ozdób, też nie będzie. Nic nie muszę z tych rzeczy robić perfekcyjnie, by jednak nasze Święta Bożego Narodzenia były spędzone miło. W spokoju i ciepłej atmosferze, bo to jest dla nas najważniejsze.
- Zasada nr 2 – Minimalizm w zakupach. Nie kupuję prezentów na siłę. Prezenty na Święta Bożego Narodzenia są u nas bardzo symboliczne i zaplanowane wcześniej. O tym pisałam ostatnio pomysly-na-swiateczne-prezenty. Jeśli ty również nie masz czasu i ochoty na przedświąteczną gorączkę, pomyśl o czymś symbolicznym, a bardziej od serca. To samo dotyczy zakupów spożywczych – nie widzę najmniejszego sensu, by spędzać wiele dni w kolejkach, potem w garach, następnie wielu godzin na przymusowym żywieniu („no bo nie może się zmarnować”), a potem nad rozpaczaniem „tyle się jedzenia zmarnowało”, bo zazwyczaj jakoś nikomu zapasu jak na wojnę nie udaje się jednak wcisnąć w siebie w takim nadmiarze. O tym było też tutaj wydatki-na-swieta.
- Zasada nr 3 – Planowanie. Ustalmy wcześniej, że jeśli dajemy sobie prezenty (podczas większej rodzinnej Wigilii), to do jakiej kwoty mają one być. Taki z góry ustalony limit np. 50 zł dla osoby, nie pozostawia nas w obowiązku do kupowania sobie drogich rzeczy na siłę. Pewnie mogłabym się czuć źle, gdybym zaserwowała komuś pierniczki domowej roboty, a sama dostałabym przykładowo tablet.
- Zasada nr 4 – Delegowanie zadań. Wspólne przygotowanie Wigilii to pomysł, który sprawdza się u nas od lat. Spotykamy się wszyscy przy jednym stole, na którym lądują potrawy od każdego członka rodziny. W ten sposób każdy z nas przyrządza jedną czy dwie rzeczy, a stół mamy dość pokaźny, jednak w ilościach dających się zjeść. Jest to sprawiedliwe, ponieważ nie obciążamy całą pracą tylko osób, u których akurat spędzamy święta. Ponieważ ustalamy potrawy wcześniej, to nie mamy problemu ze zbyt dużą ich ilością. Dzięki temu też żadne z nas nie jest jakoś specjalnie zagonione świątecznymi przygotowaniami.
- Zasada nr 5 – Trochę ruchu. Wycieczka – to może i mało stosowany pomysł w kontekście Świąt Bożego Narodzenia, ale u nas jest on bardzo lubiany. Zamiast siedzieć przy stole cały dzień – wierzcie mi lub nie, ale ja tego zwyczajnie nie lubię – wybieramy się sami, albo z innymi członkami familii, na kilkugodzinną wyprawę gdzieś. np. w pobliskie góry, czy nad morze (tak tutaj mamy taką możliwość, bo akurat w odległości kilkudziesięciu kilometrów mamy lasy, góry, jeziora i plaże – taki urok Irlandii). To fajny pomysł na spędzenie wspólnego czasu i dobry też dla zdrowia. W końcu nie tylko jedzeniem człowiek w święta żyje. U nas tutaj nie ma śniegu, ale gdyby był, to pewnie też fajnie byłoby się wybrać na narty, łyżwy czy choćby sanki. No i oglądanie szopek bożonarodzeniowych – to akurat typowo świąteczna atrakcja 🙂
- Zasada nr 6 – Relaks. Wspólne oglądanie filmów- zazwyczaj w święta, bo ma się trochę więcej czasu. Ogólnie nie oglądam telewizji, ale jakiś dobry film lubię czasami obejrzeć. I w Święta Bożego Narodzenia akurat mogę 🙂 Do tego gry planszowe, które są świetną rozrywką, wciągającą całą rodzinę.
Co byście jeszcze dodały do pakietu zasad zapewniającego perfekcyjne Święta Bożego Narodzenia? Co się u was sprawdza?
Dodaj swój komentarz, będzie mi bardzo miło!
Polub, jeżeli Ci się spodobało. Udostępnij dalej, to daje mi motywację i na pewno będę Ci za to bardzo wdzięczna
Zapraszam Cię na mojego Facebooka – tutaj
Na mój profil na Instagramie, gdzie wrzucam zdjęcia bardziej od kuchni – tutaj
oraz blogowego newslettera, do którego dokładam gratis – tutaj
Pozdrawiam gorąco!
Diana
12 komentarzy
Ja przede wszystkim staram się doceniać to, że stać nas na kupienie prezentów, że wszyscy nadal jesteśmy razem przy stole, że jem pyszne potrawy, których nie ma w naszym domu na co dzień… Warto spojrzeć na święta z wdzięcznością.
Zdrowe podejście. 🙂 Czasem nie rozumiem tego świątecznego szału. Ot, parę dni wolnych, kiedy można właśnie wrzucić na luz, spotkać się z najbliższymi, dobrze zjeść i miło spędzić czas. Ale żeby zaraz robić z tego takie przygotowania… Wszystko to marketingowo naciągane. 🙂
Na pewno cały „marketingowy szał” ma na to duuuuży wpływ. Skutkiem tego jest największy procent sprzedaży wśród większości firm – nagle w okresie Świąt jakoś dziwnie rosną „potrzeby” większości ludzi 😉
relaks, inaczej można zwariować:)
planowanie, relaks i ruch to podstawa 😀
Nie inaczej Krystyno 😉
Popieram 🙂 szkoda Świąt by zatracać je w stresie i wymuskanej perfekcji. Pozdrawiam
Pewnie, że szkoda! Również pozdrawiam 🙂
Przede wszystkim wprowadziliśmy w domu zasadę nie przesadzajmy. Ani ze zbytnim sprzątaniem, bo generalne porządki można zrobić wcześniej, ani z gotowaniem jak dla pułku wojska, bo potem długo jemy odgrzewane, a to marna przyjemność. I tak w każdej kwestii, która świąt dotyka. No może z prezentami trochę się do tego nie stosujemy, ale to dlatego, że rzadko dajemy sobie prezenty w trakcie roku więc można trochę poszaleć. Jakoś udaje się nie spędzać świąt z markotną miną i zmęczonym od całej masy zrobionych rzeczy 😉
I o to chodzi Mileno 🙂
Nie poganiać siebie i innych! Tak zwany luz. Ostatnio pisaliśmy tu o tym: http://www.babskiblues.pl/jeden-cel-do-zrealizowania/
Byle bez nerwów! Trudno zrezygnować ze świątecznych przyjemności 🙂 A nerwy skutecznie je psują. A potem rozczarowanie ze za szybko minęły.
Zazwyczaj jak się chce wszystko zrobić perfekcyjnie i szybko, i bez większego planu to jest wtedy mega stres. To zabija cały urok, więc luz – to faktycznie najlepszy sponsor udanych świąt 😀