Przed nami weekend. Pewnie większość z nas spędzi go na przygotowaniach świątecznych. Ja już porządki mam za sobą. Soda oczyszczona – w tym roku po raz pierwszy postanowiłam ją przetestować zamiast większości chemii. Efekt, jak dla mnie, jest zaskakujący.
Soda oczyszczona kontra chemia. Eko porządki.
Zawsze kupowałam dużo różnych środków czyszczących. Płyny do łazienek, płyn do czyszczenia blatów kuchennych, płyn do zlewu, jeszcze inny do czyszczenia kuchenki, podłogi czy szyb. Każdy niby najlepszy w swoim działaniu i jedyny skuteczny w przeznaczeniu. Zajmowały sobie dumnie miejsce w pokaźnej domowej szafce. To było dla mnie zupełnie normalne i oczywiste. Aż pewnego razu wpadłam przypadkiem na jakiś artykuł w internecie o zastosowaniu sody oczyszczonej. Nigdy nawet nie myślałam, że taką jedną sodą można zastąpić całą tę domową chemię. Taka ze mnie Perfekcyjna Pani 😉
W każdym razie trochę poczytałam na ten temat tu i tam i postanowiłam wczoraj spróbować. Chemię za kilkadziesiąt zł (u mnie euro) zastąpiłam sodą oczyszczoną za niecałe półtora euro. Co mnie przekonało?
- soda jest naturalnym środkiem, który ani nie śmierdzi i ani nie ma zapachu- w przeciwieństwie do większości środków chemicznych, od których czasami aż głowa boli (mnie zazwyczaj)
- można ją zastosować zarówno w sprzątaniu kuchni, łazienki, do prania, gotowania a nawet zabiegów pielęgnacyjnych czy leczeniu zgagi lub bólu gardła
- jest tania
Skoro taka zdrowa ta soda oczyszczona, taka wspaniała na wszystko i taka tania – to znaczy, że cudowny środek. A skoro cudowny, to czemu tak mało popularny? Tego nie wiem 🙂 Pewnie kwestia marketingu. Lista do użytku sody jest bardzo długa. Nawet nie przetestowałam jeszcze połowy. Jednak zadziwiająco dobrze sprawdziła się u mnie w porządkach jako:
- środek czyszczący dywan – posypałam proszkiem dywan i wtarłam szczotką. Soda oczyszczona dobrze odświeża, czyści i pochłania złe zapachy. Później dywan wystarczyło lekko wytrzepać na dworze. Niestety zerwał się nam sznurek na bieliznę w trakcie tej czynności, a że nie mamy trzepaka, dokończyłam odkurzaczem 🙂 Dywan, dość kudłaty, wygląda pięknie. Zaoszczędzone 2 euro na proszku do dywanu.
- środek czyszczący zlew, blaty kuchenne i kuchenkę. Tu wystarczyło wszystko lekko zmoczyć a potem posypać proszkiem. Powstała pasta, którą trzeba było trochę potrzeć urządzenia za pomocą gąbki bądź szczoteczki. Potem tylko zmyć i wytrzeć ściereczką do sucha. Byłam zdziwiona szczególnie na widok czystej kuchenki – poniżej zdjęcia. Specjalnie czyściłam ją po wielkim gotowaniu, żeby efekt był bardziej zauważalny. Nie zawiodłam się. Tak samo zrobiłam z piekarnikiem. Zaoszczędzone pewnie jakieś kolejne euro lub dwa.
- środek czyszczący kuchenkę mikrofalową. Strasznie nie lubię jej myć, bo w środku zazwyczaj tworzy się tłustawy nalot, który ciężko schodzi. Dlatego ten sposób wydał mi się idealny – wstawić do kuchenki pojemniczek z wodą i kilkoma łyżeczkami sody. Gotować kilka minut w mikrofali, a potem wszystko zetrzeć ręcznikami papierowymi. I Voilà !
- środek czyszczący zmywarkę – nasypałam kilka łyżeczek sody oczyszczonej do pojemnika na kostkę i puściłam normalny program. Oczywiście pustą zmywarkę. Efekt był taki sam jak po zastosowaniu specjalnego płynu do czyszczenia zmywarek. Zaoszczędzone 2 euro.
- środek do udrażniania rur – jak wczytałam się w skład środków specjalistycznych, które kupowałam w tym celu do tej pory – okazało się, że są na bazie sody oczyszczonej. Za to dwa razy droższe. I człowiek nie wiedział 🙂 Zasypałam odpływy jak zawsze i gotowe. W portfelu zostało 2 euro.
- środek do czyszczenia łazienek – tu dla mnie rewelacja. Od używania standardowych środków chemicznych z wybielaczem zawsze bolała mnie głowa od tego zapachu. Unosił się on w całym domu – chyba każdy to zna. Tutaj efekt identyczny i bez bólu głowy! Wszystko białe i lśniące. Wcześniej w życiu bym w to nie uwierzyła. Jak to jednak mówią, póki nie spróbujesz, to się nie przekonasz. W portfelu kolejne euro.
- środek do prania – ponieważ używam płynu do prania <z proszkiem podobno nie ma takiego efektu>, wlałam go trochę mniej i dosypałam do niego trzy łyżki sody. Soda oczyszczona daje efekt wzmocnienia kolorów.
Tylko wczoraj w portfelu zostało mi jakieś 10 euro, które zaoszczędziłam na chemii. Jedną rzeczą zastąpiłam kilka różnych środków, w dodatku znacznie droższych. Efekt zdumiewający, jak na tak niewielki koszt. Taki woreczek sody nie dość, że tani, to w dodatku wydajny. Jeszcze mi trochę po wczorajszym zostało. Będę mogła dalej ją testować 🙂 Jak widzicie sporo wczoraj zaoszczędziłam, a to podobno nie koniec możliwości sody. Próbowałyście kiedyś tego?
Dziękuję, że jesteś ze mną. Jeżeli chcesz coś dodać, podzielić się swoimi doświadczeniami, to zapraszam do komentowania.
Udanych świątecznych przygotowań !
Diana
10 komentarzy
Zawsze dodaję do prania, ale nie wiedziałam że sprawdza się również przy innych czynnościach 😉 Ciekawi mnie jak poradzi sobie z moim piekarnikiem, na pewno wypróbuję 🙂
Coś dla mnie na najbliższy weekend – będę zasuwać na ścierce i zamierzam wypróbować Twoje sposoby na zastosowanie sody w sprzątaniu.
Dzięki za bardzo przydatny artykuł. Dziś kupiłam sodę i czas na sprzątanie w domu 🙂
Warto próbować różnorakich narzędzi, a jeżeli są tańsze, a w praktyce sprawdzają się tak samo, to nie ma potrzeby przepłacać, a oszczędzać.
Pozdrawiam, Bartłomiej z Confrontera, http://confronter.pl
do prania to tej sody całe opakowanie by trzeba było dodać, ja czyszczę osady z kawy i herbaty
Dziękuję Ala za komentarz. Ja do szuflady razem z płynem do prania dodaję kilka łyżek (3-4). Natomiast zamiast płynu, nie testowałam i nie wiem jakby to wyszło.
Regularne szorowanie płyty kuchennej proszkiem i szczotką na pewno nie wyjdzie jej na zdrowie.
Na co dzień nie mam nawet takiej potrzeby 🙂
Cóż, dziś muszę wyczyścić kuchenkę i piekarnik, więc chętnie wypróbuję do tego sody. Samego specyfiku używałam, ale nigdy przy tych dwóch sprzętach 😉