Początek stycznia to przeważnie dla nas czas mocnych postanowień noworocznych, planowania i organizowania. Jeśli nie wiesz, jak wyznaczać cele, to dzisiaj dzielę się prostą metodą na lepsze organizowanie także swoich finansów.
Witaj serdecznie pierwszy raz w tym nowym roku. Jeśli jeszcze nie wiesz, jaki masz plan na ten rok, nie wiesz, jakie sobie cele sobie postawić, bo nie wiesz – jak wyznaczać te cele, to mam nadzieję, że ten wpis choć trochę zainspiruje cię do działania 🙂
Dlaczego warto wyznaczać cele?
Kiedyś nie określałam dokładnie swoich celów. Oczywiście miałam jakieś z grubsza założone niektóre plany, ale nie były one szczególnie konkretne. Efekt był taki, że coś się udało, albo się nie udało. Raczej skutek nie był nigdy wynikiem konkretnych i zamierzonych działań, tylko był “darem losu” lub efektem bieżących czynności.
Po jakimś czasie poczułam, że to wszystko jest takie jakieś “nie moje”. Znasz pewnie to powiedzenie – zacznij spełniać swoje marzenia, bo w przeciwnym razie inni zatrudnią cię do spełniania swoich. I u mnie tak faktycznie było. Ponieważ nie miałam swoich ściśle określonych celów, to moje plany były sterowane na bieżąco przez różne wydarzenia, zadania i wszystko inne, co w ogólnym rozrachunku sprawiało, że byłam osobą maksymalnie zajęta, ale moja osobista rzeczywistość nie zmieniała się jakoś zawrotnie.
To konkretne cele dają kierunek pewnego działania i dają motywację. Jeśli nie wiedziałam, gdzie chcę właściwie dojść i w jakim czasie to zrobię, to skąd miałam wiedzieć, gdzie mam iść? To droga donikąd, a na pewno nigdzie konkretnie 🙂
Teraz wyznaczam sobie cele na cały rok, a niektóre nawet na dłużej i dotyczą one różnych sfer życia. Nigdy nie zapominam o celach stricte finansowych, choćby dlatego, że sporo innych moich celów, bądź naszych jako rodziny, wiąże się mniej lub bardziej bezpośrednio z pieniędzmi.
Jeżeli nie wiesz, jak zacząć planować swoje finanse, to możesz przeczytać mój wcześniejszy wpis: jak-planowac-swoje-finanse.
W planowaniu codziennych wydatków, organizowaniu prostego budżetu domowego i określaniu swoich finansowych celów, może ci również pomóc mój prosty Planer Finansowy, który możesz pobrać w prezencie tutaj.
Zastrzegam, że nie jestem ekspertem w dziedzinie wyznaczania celów, bo nie jestem coachem ani trenerem. Ten wpis jest zwyczajnie zlepkiem moich własnych doświadczeń, przemyśleń i wniosków wyciągniętych ze zdobytej przeze mnie wiedzy w tym temacie.
Jak wyznaczać cele na cały rok? Moje 5 kroków
- Podsumuj poprzedni rok – to dla mnie jest pierwszy bardzo ważny krok. Dzięki temu wiem, ile udało mi się rzeczy zrealizować, a ile chcę przenieść na kolejny rok. Wiem też, które cele były mniej ważne i mogłam (lub musiałam) zwyczajnie sobie odpuścić. Jeśli chcesz przeczytać moje małe podsumowanie roku sprzed kilku dni, to zajrzyj do wpisu: czego-nauczyl-mnie-2016-rok. Takie podsumowanie jest też potrzebne do wyciągnięcia pewnych wniosków i przemyśleń – co zrobiłam dobrze, co się nie udało i dlaczego, co trzeba poprawić, na czym powinnam się bardziej skupić.
- Zaplanuj swoje cele na przyszły rok – ja robię to tak, że wypisuję najpierw wszystko to, co chciałabym zrobić. Takie spisanie celów już mentalnie nadaje im pewną ważność. Zmusza do myślenia – czego bym naprawdę chciała, co rzeczywiście muszę zrobić, a co mogę sobie choć częściowo odpuścić, czego potrzebuję, a czego nie chcę. Robię to też w kategoriach: bardziej ważne i mniej ważne oraz większe cele i mniejsze, z czego te duże cele zawsze składają się z mniejszych kroków (warto już na starcie określić, ile rzeczy trzeba zrobić po drodze, by zrealizować taki duży cel). Cele i plany lubię zapisywać. Coś, co zostaje zapisane, jest już konkretnym punktem odniesienia, a nie tylko pomysłem błąkającym się po głowie.
- Zapisz cele, posiłkując się metodą SMART – nazwa SMART pochodzi od słów: S- sprecyzowany; M-mierzalny; A- atrakcyjny; R- realistyczny; T – terminowy. Posiłkując się tą metodą, wiem, że określam sobie cele, które są konkretne, ważne i możliwe do realizacji. Konkretny cel to coś innego niż marzenie. Nie wpisuję w cele np. podróży do Afryki, skoro wiem, że jest to cel możliwy do zrealizowania “może kiedyś”, bo w tym roku i tak nie będzie on wykonalny. To jest marzenie nie cel. Inaczej byłoby w momencie, gdyby mi na tym maksymalnie zależało, gdybym wypisała sobie konkretną datę realizacji podróży i określiła konkretne działania przygotowujące do tego wydarzenia, czyli gromadziłabym budżet w tym kierunku, planowała loty, hotele itd. Cel musi wiązać się z odpowiedzią na pytanie – jak to zrobię?; kiedy to zrobię? czy to odbędzie się kosztem czegoś innego?, bo przeważnie tak jest, że na realizację celu trzeba poświęcić konkretną ilość czasu lub/i pieniędzy.
- Ustal priorytety – są rzeczy ważne i ważniejsze. Jeśli zbyt dużo celów ustalałam jako bardzo ważne, szybko okazywało się, że albo ich realizacja stawała się niemożliwa, albo brakowało mi sił i czasu, żeby to wszystko ogarnąć. Tego głównie nauczyłam się podczas prowadzenia bloga. Nie można wszystkiego zrobić na już, w dodatku perfekcyjnie i samemu. Nie można mieć wszystkiego w jednym czasie i nie można zrobić wszystkiego w jednym czasie, bo nie jest to możliwe. Dzięki tej świadomości wiem, że robię tyle, ile mogę i nie mam wyrzutów sumienia, że nie zrobiłam więcej i lepiej. Określanie celów według priorytetów pozbawia mnie poczucia frustracji, że “tyyyle chciałam zrobić i jak zwykle zabrakło czasu, pieniędzy, siły itd”.
- Zaplanuj, jak połączyć wszystkie swoje cele – tu przydaje się kalendarz i sprawdzenie, czy cele, które są priorytetowe, wraz z celami mniej ważnymi i codziennymi czynnościami, które każda z nas musi wykonywać, da się realnie połączyć i zrealizować w czasie. To ostatni krok weryfikacji, podczas którego już na starcie może się okazać, że jednak muszę coś mocno ograniczyć, bo nie mieści się wszystko w kalendarzu 🙂 Taki proces to jak przeprowadzenie wszystkiego przez sito. Z początkowych wielu pomysłów, na końcu wyłaniają się najważniejsze cele, które są faktycznie realne, osiągalne, możliwe do konkretnego zaplanowania i wykonania. Po takiej selekcji zawsze wiem, co jest dla mnie najważniejsze i na czym chcę się skupiać, a co jest mniej ważne. Określam plan, jak to zrobię. To pomaga mi już później walczyć z różnymi “brakami motywacji”, czy spadkami nastroju, bo cel mam realnie określony i łatwiej mi jest skupić się na dążeniu do rezultatu.
Jeśli potrzebujesz wsparcia, motywacji i inspiracji do codziennych zmagań z lepszą organizacją swoich finansów, to zapraszam cię do zapisania się do mojej świeżo tworzonej grupy wsparcia na facebooku: Finanse w świecie kobiet – grupa wsparcia. Grupa powstaje po to, abyśmy mogły pytać, dyskutować i dzielić się wzajemnie swoją wiedzą oraz doświadczeniami.
Co byś dodała od siebie, by innym ułatwić zadanie pod tytułem “jak wyznaczać cele”? Masz jakieś swoje sprawdzone metody na skuteczne określanie celów?
Dodaj swój komentarz, będzie mi bardzo miło!
Polub, jeżeli Ci się spodobało. Udostępnij dalej, to daje mi motywację i na pewno będę Ci za to bardzo wdzięczna
Zapraszam Cię na mojego Facebooka – tutaj
Na mój profil na Instagramie, gdzie wrzucam zdjęcia bardziej od kuchni – tutaj
oraz blogowego newslettera, do którego dokładam gratis – tutaj
Pozdrawiam gorąco!
Diana
31 komentarzy
Ja sobie wszystkie cele lubię zapisywać w kalendarzu na nowy rok. I wówczas zazwyczaj udaje mi się je zrealizować.
Plan powinien być, jeśli nie na kartce, to choć w głowie, przemyślane kierunki i dążenia, wtedy wszystko wydaje się znacznie łatwiejsze. 🙂
U mnie musi być na kartce 🙂 Inaczej nie ma mocy sprawczej, bo zapominam albo nie jestem na nim skoncentrowana do końca 🙂
jej, jak sobie przypomnę jaki miałam bałagan w głowie, kiedy nie robiłam planów i nie stawiałam sobie celów…maskara:) Bardzo fajnie to opisałaś. Inspirująco!
Ja zawsze lubiłam planować i nie miałam z tym większych problemów, ale wiem jak to wyglądało, gdy nie ustalałam sobie konkretnych celów ….byłam zajęta, ale czyje cele realizowałam? 🙂 Nawet nie zdawałam sobie wtedy z tego sprawy. Teraz widzę, jak to jest być “po obu stronach barykady” 😉
Zgadzam się z tym, że bez konkretnego planu nasze życie jest pełne jakichś doraźnych spraw do załatwienia, najczęściej pochodzących od innych ludzi, a nie od nas samych. A potem okazuje się, że jesteśmy w stanie się rozwijać dokładnie w tym samym czasie, jaki zajmowało nam wcześniej zbawianie świata. 🙂
Tak to niestety wygląda 🙂
Bardzo przystępnie opisałaś proces tworzenia i zapisywania celów, przydatne! Warto też chyba spojrzeć na nie trochę z góry – jaką mamy misję, wizję, jak sobie wyobrażamy styczeń 2018, by być zadowolonym z naszej pracy? W tym temacie zapraszamy do artykułu: http://www.job-choice.net/misja-wizja-zawodowa/
Chyba nic nie szkodzi, jak zacznie się 5 stycznia, prawda? 🙂 I choćby to było i 20 stycznia albo w marcu 😉 Prawda jest jednak taka, że najbardziej motywuje ten początek roku, skubany.
Tak się przyjęło, że główne cele ustala się na cały rok, ale prawda jest taka, że nie warto czekać specjalnie do stycznia 🙂 Zwłaszcza, że w ciągu roku wiele może się zmienić, sporo rzeczy nowych może się pojawić 🙂 I dlatego nie mam przekonania do takich typowych postanowień noworocznych, bo jak chcę coś zrobić, to po prostu planuję to w ciągu roku, a nie czekam specjalnie do Nowego Roku 😉
Podsumowanie zrobione, cele rozpisane, przystąpiono do realizacji 01/01/2017:) Zobaczymy ile i jak uda się osiągnąć:)
Trzymam kciuki za realizację 🙂
Nie da się skutecznie działać bez wyznaczonego celu. Cel ma determinować nasze działania, a nie na odwrót. Jak można iść nie wiedząc gdzie? 🙂 Metodę SMART poznałam na studiach – jest bardzo przydatna nie tylko w biznesie, ale i w życiu osobistym.
To prawda 🙂
Lubię tworzyć cele. Uważam, że jeśli ich nie zrobimy to na pewno się nie spełnią, a jesli spiszemy postanowienia to jest już szansa na ich powodzenie
To prawda, że spisanie celów ma już swoją moc, choć jest tak naprawdę dopiero pierwszym krokiem 😉
Metoda SMART – super. Każdy swój cel będę do niej przymierzać 🙂
Jeśli cel się traktuje racjonalnie, nie jako strefę marzeń, to ta metoda pomaga 🙂
metodę smart powinnam wprowadzić w życie
Przydaje się, polecam 🙂
Bardzo dobrze napisane. Cele zawsze > postanowienia.
Od kilku lat wyznaczam swoje i jestem bardzo zadowolony z tej praktyki.
Dziękuję Andrzeju 🙂
Dobry artykuł na początek roku, ale warto wracać do niego zawsze, kiedy cele nam się rozmywają. I koniecznie kalendarz/notes w wersji papierowej. Ja w tym roku uznałam, że papierowy kalendarz nie jest mi potrzeby i już żałuję – cele umieszczone tylko w głowie lub nawet w sieci są jakby bardziej odległe, trudniejsze do realizacji.
Dla mnie Agnieszko “papier ma tę moc” 😉
Już mam swój finansowy cel na ten rok. Taki możliwy do osiągnięcia. Może niezbyt ambitny (stać mnie na więcej), ale jestem na etapie, kiedy w życiu najbardziej cenię sobie spokój i harmonię 🙂 Buziaki 🙂
A ja Iwono myślę, że cel wcale nie musi być jakiś strasznie duży. Wolę mniej, ale skuteczniej, niż bardzo ambitnie i nie do osiągnięcia 🙂 W sumie wydaje mi się, że te niby “mało ambitne cele” dają bardzo dobre efekty i w rezultacie to one mają w sobie moc sprawczą 😉
Oj tak. ja kiedyś nic nie zapisywałam, w głowie stawiałam sobie duże cele, nie dzieliłam ich na małe kroki. Wszystko takie palcem po wodzie pisane, a później ciągłe wyrzuty sumienia, że nie zdążyłam, nie dałam rady, zabrakło czasu itd. Od zeszłego roku używam Happy Plannera i idzie mi znacznie lepiej z planowaniem i realizacją, o czym zresztą pisałam w ostatnim poście u mnie na blogu 🙂
Pozdrawiam, Asia 🙂
Też to znam 😉 Akurat nie korzystam z żadnego plannera, wolę kalendarz i notes, a ostatnio jedynie do finansów używam dodatkowo swojego planera finansowego – ku lepszej organizacji domowego budżetu, ale właśnie o to chodzi, żeby mieć swoje sposoby, które po prostu się sprawdzają i ułatwiają realizację celów 🙂
Zgadzam się z tym co napisałaś. Cel powinien być konkretny, mierzalny i możliwy do osiągnięcia. Lubię dzielić większe cele na mniejsze, które mogę realizować codziennie i które doprowadzą mnie do osiągnięcia celów rocznych. Bardzo dobrze w tym przypadku sprawdza się u mnie bullet journal.
Mnie też podzielenie dużego celu na mniejsze kroki, bardzo ułatwia działania i daje satysfakcję, że jestem coraz bliżej celu 🙂