Nadszedł czas, by najważniejsze informacje zebrać w całość i stworzyć jedną ścieżkę prowadzącą do celu. Dzisiaj przedstawiam Ci kompleksowo – pięć prostych kroków do pełnego portfela. Do tej pory na blogu Pieniądz jest Kobietą mogłaś przeczytać artykuły, które dotykały poszczególnych zagadnień z zakresu finansów osobistych. Tutaj znajdziesz najważniejsze tematy w jednym miejscu. Są one niezbędne przy rozwijaniu inteligencji finansowej, odpowiedzialnej za Twój sukces.
Pięć prostych kroków do pełnego portfela – zacznij je stosować już dzisiaj
- Zacznij zarządzać swoimi finansami. Naucz się zarządzać taką kwotą, jaką dysponujesz. Porzuć wymówki, że nie masz z czego odkładać, że nie masz na czym oszczędzać i w ogóle, że nie masz się czym rządzić. Żeby tak mówić, Twój budżet musiałby wynosić jakieś okrągłe „0”. ZARZĄDZASZ dokładnie taką kwotą, jaką dysponujesz. Po co? Aby mieć pewność, że to Ty dyktujesz warunki. Ty decydujesz o swoich pieniądzach, a nie one o Tobie. Fakt, że musisz posiadać przynajmniej elementarną wiedzę o finansach, ale ona nie jest ani tajemna, ani specjalnie trudna w ogarnięciu. Rozwijaj swoją inteligencję finansową i twórz swoją przyszłość. Świadome działanie daje wielkie możliwości.To jest tylko pierwszy krok w drodze do celu. Jeżeli nie interesujesz się sprawami swojego portfela, nie możesz liczyć na spektakularne efekty. Skoro jednak tu jesteś, przypuszczam, że tak nie jest.
„Nieistotne ile pieniędzy zarabiasz – ważne jest, ile z tych pieniędzy zatrzymujesz i na jak długo” R. Kiyosaki
- Zacznij oszczędzać. Naucz się oszczędzać poprzez świadome wydawanie. Zacznij od spisywania wydatków i stworzenia budżetu domowego. Pomogą Ci w tym moje wcześniejsze artykuły: sprawdzone-sposoby-na-oszczedzanie-pieniedzy, jest to jeden z pierwszych moim wpisów na blogu, będący dobrym wstępem do tego tematu.
Nie jest łatwo zacząć. Później jednak trzeba się wykazać systematycznością i dyscypliną, a to chyba jest najgorsze dla większości ludzi. Mam na to jednak pocieszenie: powtarzanie pewnych czynności przez jakiś czas, staje się nawykiem. A nawyk, to coś co potem wchodzi w krew 🙂 Np. unikanie zakupowych zachcianek, czy robienie przemyślanych zakupów – tego wszystkiego można się nauczyć. Dlatego polecam Ci artykuł idealny-budzet-domowy , gdzie zapoznasz się dokładnie z systemem planowania wydatków, tak byś mogła realizować wszystkie swoje cele, niekoniecznie rezygnując z przyjemności.
- Zmień swoje nastawienie. Nie ma innej rady. To jest trzeci, ale bardzo ważny krok. Musisz się zaprogramować na sukces. Mózg działa w określony sposób – jeśli jesteś nastawiona na brak pieniędzy, to on Ci nic lepszego nie wymyśli, nawet gdybyś wygrała w totolotka. Zrobi bowiem wszystko, byś szybko pozbyła się wszystkiego i wróciła do swojej normalności. Czyli kupiła z wygranej dom, samochód, wycieczkę dookoła świata, wspomogła chwilowo pół rodziny i znajomych a potem żyła jak wcześniej. Mózg, który nie jest zaprogramowany na sukces, nie pomyśli żeby zainwestować te pieniądze i w kilka lat je pomnożyć, zapewniając sobie dostatek do końca życia i swoim pokoleniom przy okazji też. Tu odnoszę się akurat do Ekera i tego, o czym pisałam niedawno bogata-czy-biedna-jak-nastawic-sie-na-sukces. Śmiem twierdzić, że to prawda, bo sama (jako jeszcze nastolatka) miałam takie właśnie marzenia odnośnie wygranych milionów. Na szczęście to już przeszłość.
Jeśli to, co właśnie przeczytałaś, niekonecznie daje Ci jasny obraz – do świadomego kreowania swojej finansowej przyszłości, przeczytaj moją historię o Basi i Eli. To dwie koleżanki, które różnią się inteligencją finansową. Jedna z nich pracuje dla pieniędzy, a druga potrafi dodatkowo stworzyć warunki do tego, by pieniądze pracowały na nią. Zastosowała ona pojęcie czegoś takiego jak procent składany. Wielu osobom to zjawisko jest nadal obce – fenomen-tajemniczego-zysku. Na tym etapie powinnaś już w inny sposób zacząć patrzeć na swoją finansową przyszłość.
- Zacznij żyć bez kredytów. Pozbądź się kredytów. Wiem, że łatwo powiedzieć. To jednak powinien być Twój priorytet, jeśli masz ich sporo. Biorąc sobie do serca wszystkie wcześniejsze kroki i wprowadzając je w życie, powinnaś już wiedzieć, że życie na kredyt, to życie ponad stan. Jeżeli na coś nie masz pieniędzy, to znaczy, że Cię na to nie stać. Pracujesz w ten sposób na banki i tracisz życiową szansę na lepszą przyszłość. Mówię tu oczywiście o kredytach konsumenckich, bo inwestycyjne to już trochę inna bajka. Przeczytaj artykuł, którego bohaterka Agnieszka uwielbia życie na kredyt kredyt-na-dziure-w-domowym-budzecie.
- Zacznij inwestować. Jeśli zastanawiasz się czemu bogaci są bogatymi, to już śpieszę wyjaśnić. Ci z pełnym portfelem stosują wszystkie poprzednie cztery kroki, które tutaj wypisałam. Piątym są zawsze inwestycje. Kapitał, który dalej pracuje i daje pieniądze. Bogaci nie kupują kosztów – kupują przede wszystkim aktywa. Rzeczy, z których potem mają kolejne pieniądze i są one inwestycją.
Weźmy za przykład taki dom. Twój wymarzony z ogródkiem. Dom nie jest inwestycją, choć tak może słyszałaś przez całe swoje życie. Chyba, że go sprzedasz z zyskiem, bo inwestujesz w nieruchomości. Albo prowadzisz w nim działalność, która przynosi Ci zyski i nie ponosisz przez to kosztów lokalu. W przeciwnym razie to jest majątek generujący straty. Faktem jest, że bogaci też mają domy i to często bardzo okazałe. Niestety faktem jest też to, że nie traktują ich w kategoriach inwestycji. Większość osób – pracuje całe życie by spłacić hipotekę, by załatać dziurę w dachu, by zrobić remont. Nie inwestuje pieniędzy w aktywa – tylko w koszty, z których nigdy nie będzie zwrotu. Jeżeli chcesz uzyskać pełny portfel, musisz zacząć myśleć jak inwestorka. Musisz sprawić, by Twoje pieniądze zaczęły na Ciebie zarabiać. To można osiągnąć – tworząc dochód pasywny. Jest to dochód niezależny od zarobków z Twojej pracy. Jeżeli Twój dochód bierny zacznie przekraczać Twoje wydatki, będziesz już blisko osiągnięcia wolności finansowej. On się tak ładnie nazywa „bierny, pasywny”, ale nie chodzi o to, „by robił się sam”. Idea polega raczej na włożeniu jednorazowego wysiłku w coś, z czego potem ma się stały zysk. Twórz zatem takie aktywa, które go dla Ciebie wygenerują.
- To mogą być zyski z akcji, obligacji, bonów skarbowych;
- Zyski z wynajmu nieruchomości;
- Wynagrodzenie z opublikowanej książki, stworzonej aplikacji, programu komputerowego, gry, muzyki, szkolenia, kursu, patentu czy nawet fotografii dodanej do banku zdjęć.
W tym wszystkim chodzi o pewien sposób myślenia – zarabiam określoną kwotę z jakiegoś (dajmy na to) zlecenia. Co mogę zrobić z pieniędzmi? Kupić nową torebkę? To jest koszt. Kupić lepszy sprzęt? To też koszt, który na razie mogę sobie jeszcze darować. Zainwestować je w pozyskanie kolejnych zleceń, które zwrócą mi mój wkład z nawiązką? To jest właśnie inwestycja.
By lepiej zobrazować ten przykład, zachęcam Cię do mojego artykułu na ten temat, który cieszy się do dzisiaj bardzo dużym zainteresowaniem na blogu: dlaczego-bogaci-sa-bogatymi-a-biedni-biednymi.
Mam nadzieję, że zebrane tu informacje strawnie przerobiłaś 😉 Na pewno będę na bieżąco poszerzać tematykę wraz z dalszym rozwojem bloga. Bardzo się cieszę, że mnie odwiedzasz!
Lada moment wybije pierwsza rocznica istnienia Pieniądz jest Kobietą. Radość mnie ogarnia olbrzymia z powodu tej okazji i sama nie mogę uwierzyć jaaaak to szybko zleciało! Na pewno przygotuję coś fajnego na ten dzień i to raczej nie będzie tort, choć kto wie 😉
Tymczasem mam pytanie – jak Tobie idzie rozwijanie swojego finansowego oblicza?
Jeśli Ci się spodobało – polub, udostępnij, czy zrób cokolwiek innego 🙂
Zapraszam Cię na mojego Facebooka – tutaj będziesz na bieżąco
oraz na mój profil na Instagramie, gdzie znajdziesz moje fotki od kuchni 😉 – tutaj
Pozdrawiam gorąco!
Diana
foto: Pixabay.com
26 komentarzy
Dziękuję za supr artykuł.:)
Udało mi się odłożyć troszku pieniędzy i zastanawiam się nad inwestowaniem.
Niestety samą pracą nie jesteśmy w stanie wypełnić portfela. Zawsze będą braki niezależnie od tego jak dobrze będziemy gospodarować funduszami.
No chyba, że zastosujemy się do Twoich wskazówek. 😉
Czytam i czytam… Po paru postach i przeczytaniu ebooka widzę że wiele muszę zmienić w swoim podejściu do oszczędzania. Wymówki były czasami absurdalne, ale niestety muszę przyznać że czasami sama ich używałam: Nie mam oszczędności, bo nie mam z czego oszczędzać. Biorę większy debet na karcie i wypłata nawet go nie pokrywa. I w ten sposób tracę 30 zł miesięcznie za opłaty. Ale najgorszą rzeczą przez co wypływają moje pieniądze są codzienne drobne zakupy. Staramy się z mężem robić zakupy na miesiąc w supermarketach, by nie chodzić codziennie do „spożywczaka”, ale niestety białych serów i warzyw lub owoców nie jesteśmy w stanie kupować z góry bo się zepsują. Z tego powodu idąc do sklepu po np. paprykę wydaje 20 zł bo jeszcze coś do picia, albo coś słodkiego by się zjadło. No i w ten sposób uciekają pieniądze.
Dużo pracy przede mną , ale liczę na to że się uda.
Pozdrawiam
http://mama–w–domu.blogspot.com/
Ilono – to trudna droga – dla każdego, ale wykonalna. I powiem ci tak: nie liczę na to, że ci się uda. Liczę na to, że dasz radę!
u nas jest problem z tzw. inflacją życiową, ale czy to na prawdę problem? pewnie z punktu widzenia bloga o oszczędzaniu tak 🙂
Podnoszenie swojego standardu życia jest czymś zrozumiałym, dopóki nie występuje zjawisko – ile bym nie zarobiła, to nigdy nie mam pieniędzy. Mamy tendencję do wydawania wszystkiego, ile by się nie miało 🙂 A tu chodzi o racjonalne wydawanie i dążenie do umiejętności zarządzania swoimi finansami w taki sposób, by nie mieć takiego poczucia. By umieć stworzyć sobie poduszkę finansową, by umieć odpowiednio dysponować finansami tak by utworzyć pewien portfel inwestycyjny itd.
Tak, Diano, ja to wszystko wiem. Mój mąż prowadził nasz budżet zanim to było modne (od jakiś 4 lat, a wcześniej prowadził swój), ale ja od czasu początków swojej kariery zawodowej, na ten moment zwiększyłam dochód netto dwukrotnie (a myślę, że realnie za 2-3 lata znowu jest szansa na dużą podwyżkę) i nie odkładam wszystkiego, chociaż pewnie mogłabym.
Według blogów oszczędnościowych powinnam każdą dodatkową złotówkę przeznaczyć na nadpłacanie kredytu (którego ratę mam rozsądną i stać nas na jego zapłacenie i życie nawet z jednej pensji) i poduszkę, a nie na komfort życia. A my dzielimy to na oszczędności, na wakacje (mocny punkt w budżecie, ale co roku podróżujemy ile się da i staramy się wydawać na to ile się da) i właśnie na poprawianie jakości życia i przyjemności… 🙂 Ale rozumiem, że większość osób nie ma takiego komfortu.
Jeżeli chodzi o odkładanie każdej złotówki na kredyt – to moim zdaniem tak powinny robić osoby, które posiadają pożyczki konsumpcyjne itp. i takie, które popadły w pętle zadłużenia. W takim przypadku walka z kredytami jest priorytetem. Ty zapewne piszesz o hipotece, którą warto postarać się nadpłacać – by skrócić sobie odrobinę okres spłaty. Ja zdecydowanie nie popieram życia dla samego oszczędzania – bo racjonalne wydawanie to co innego niż skąpstwo 😉 Sama propaguję i polecam dzielenie pieniędzy na różne „kupki”. Pisałam o tym tutaj: https://www.pieniadzjestkobieta.pl/2016/04/idealny-budzet-domowy-czyli-nowsza-wersja-babcinej-metody.html
Przez pewne sytuacje rodzinne, nie mam jak oszczędzić – może inaczej… Przeświadczenie, że tak jest, prawdopodobnie pozwala wydawać moje ostatnie pieniądze. ALE je miałam, to dobrze, mam rację? Nie mam stałej pracy,tylko dorabiam na wakcacje. Jednakże, kiedy będę miała umowę na dłużej, planuję wpłacać jakąś ( w zależności od wielkości przychodów) sumę, żeby sobie pracowała. Tylko że z ryzykiem zrównowazonym, czyli zyskam mniej niż normalnie, ale nie stracę pieniędzy. Wolę wyjść na zero, anżeli stracić Bób wie ile…
Pozdrawiam,
http://niebotyczna.blogspot.com/
Każdy powinien dobierać ryzyko inwestycji do siebie. Najbezpieczniejsze są wiadomo najmniej zyskowne, ale nie ma się co porywać na coś, na czym człowiek się nie zna. Lepsza bezpieczna niż nic. Przynajmniej na początku. Potem zawsze można się doszkolić, nauczyć nowych form i odważyć na więcej 🙂
Ja myślę, że trzeba znaleźć zdrową granicę między tym ile sie ma, ile chce się mieć a ile jest mi do szczęścia potrzebne. Bo nawet pełny portfel nigdy nie jest na tyle wypełniony, żeby nie mógł być bardziej.
Tylko weź i znajdź taką granicę 🙂 Ale oczywiście zdrowy rozsądek wskazany 😉
Zdrowy rozsądek, to, to, co faceci lubią najbardziej 😀
Hej Diana! Dzięki za inspirujący artykuł 🙂 Dużo mi uświadomił punkt 5 tłumaczący inwestycje. Muszę stworzyć źródło dochodu, które będzie pracowało niezależnie ode mnie.
Dziękuję i oczywiście zachęcam do tego gorąco!! 🙂
Dla mnie bardzo ważne jest oszczędzanie. Odkąd założyłam konto oszczędnościowe, czuję się bezpieczniej. Odkładam na konkretne cele, ale też, żeby mieć taką poduszkę finansową przed otwarciem biznesu.
Jednak moje finansowe oblicze nie od zawsze jest takie. Kiedyś nie przywiązywałam wagi do pieniędzy. Były to były, nie były to też dobrze. Nadal mam takie podejście, ale widzę też, ile marzeń mogę spełnić, mając trochę grosza odłożonego :).
Jak to mówią – pieniądze szczęścia nie dają…ale ich brak tym bardziej. Super Kinga, że zmieniłaś do tego podejście! 🙂
Przede wszystkim warto oszczędzać 😉 No i nie brać kredytów..
Warto, to na pewno!
Ja znam jeden – PRACUJ.
Z tą pracą to też jest tak, że można pracować i pracować…a bez umiejętności zarządzania swoimi finansami niewiele z tego może być…
Takie proste, a nie każdy sobie z tym radzi. Na szczęście nigdy nie musiałam pracować nad tymi nawykami, jestem z natury całkiem oszczędną osobą i nienawidzę kredytów 🙂
To się wydaje Ola proste, a jednak…Świat nas bombarduje różnymi pokusami na każdym kroku i do tego by się opierać, trzeba już silnej woli 🙂 Cieszę się, że ją posiadasz!
Zdecydowanie w samo sedno, post jak najbardziej dla mnie.
Bardzo się cieszę i dziękuję!
Prosto podane, kompletne. Tylko zastosować. Proste? Czy coś w życiu jest łatwe? Ale jak piszesz wszystko może przerodzić się w nawyk 🙂
Dziękuję Ula 🙂 Wszystko jest trudne w życiu, dopóki nie stanie się łatwe! Ja chyba nie pamiętam ani jednej rzeczy, która by mi jakoś tak super ładnie, sama i łatwo przyszła. A wiele z tych rzeczy jest dla mnie teraz tak powszechne, że praktycznie już nie pamiętam, jak to było, gdy były jeszcze czarną magią 😉 Każdy tak ma na pewno… Staram się choć trochę, to co trudne przełożyć na zjadliwe. Reszta już jest tylko kwestią samozaparcia 🙂