Zarządzanie domowymi finansami to nasz wspólny biznes. Trzeba mieć zgraną ekipę, by domowy budżet utrzymać w ryzach. Każdy powinien być zaangażowany. Jeżeli poszukujesz sposobów na to, jak zmotywować rodzinę do oszczędzania, to przeczytaj o tych rozwiązaniach.
Po pierwsze – świadomość oszczędzania
U mnie w domu na szczęście nigdy nie było dużego problemu z tym, jak zmotywować rodzinę do oszczędzania. Oboje z mężem raczej zawsze byliśmy osobami z racjonalnym podejściem do wydatków. Moja postawa była jednak trochę bardziej pro-oszczędna. Ponieważ mąż nie był z natury rozrzutny, nie mieliśmy większych przeszkód, by po jakimś czasie, wypracować wspólne schematy. W tym momencie mamy wiele nawyków, których po prostu się trzymamy, a przez to pieniądze jakoś trzymają się w miarę nas 🙂 Dlaczego piszę w miarę? Bo nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Natomiast nie jest źle. Tylko dzięki racjonalnym wydatkom stać nas na realizację niektórych planów.
W oszczędzaniu nie chodzi bowiem o pozbywanie się przyjemności. I to jest pierwsza podstawowa sprawa, którą trzeba uzmysłowić swojej rodzinie. To tylko proces, w którym wydaje się pieniądze z głową. Tak przynajmniej to wygląda u nas. Przemyślane wydatki. Ich celem nie jest odmawianie sobie wszystkiego. Nie jest celem zbieranie do skarpety i duszenie w niej każdego grosza. Tu nie chodzi o to, by źle się odżywiać i kupować marne jedzenie (o zgrozo), czy łazić w podartych łachmanach. Nie oszczędza się na wszystkim, tylko po to by patrzeć, jak kupka pieniędzy sobie rośnie. Pieniądze są dla ludzi i są po to by je wydawać. Ale…by je wydawać, trzeba je mieć. A żeby je mieć, trzeba myśleć – jak się je wydaje…
Nie jesteśmy sknerami, tylko oszczędnymi, bo świadomie planujemy nasze wydatki. Tniemy niepotrzebne koszty, tam gdzie tylko się da. Oszczędzanie nie ogranicza – pozwala jedynie zdobyć środki, na to, na czym nam naprawdę zależy.
Nie zależy nam na rozświetlonym niepotrzebnie całym domu i wysokich rachunkach za prąd. Na bezmyślnej utracie wody. Tak samo gazu. Nie chcemy wzbogacać ponad miarę tych instytucji. Nie chcemy też robić nieprzemyślanych zakupów. Kupować zbyt wiele, by potem wyrzucić połowę? Nie chcemy, by na nas rozwijał się marketing wraz ze swoimi trikami handlowymi. Chcemy – sami o tym wszystkim decydować, więc to robimy. Robimy to razem. To nasza szansa na spełnianie marzeń, na fajne wakacje czy po prostu – na zwykły i normalny byt…Bez pożyczek i bez głupich długów. Czy ta świadomość nie jest motywująca? 🙂
Po drugie – cel oszczędzania
Gdy już mamy świadomość, że opłaca się oszczędzać, wynika nam z tego jakiś cel. Zyskujemy dodatkowe pieniądze, więc zbieramy…Tworzymy wspólne plany. Bo gdy jest cel – obieramy pod niego strategię. Przypuszczam, że nawet Ci najbardziej niezdyscyplinowani i rozrzutni, widząc w tym jakiś sens, są w stanie się w to zaangażować.
- Gdyby to mnie ktoś powiedział…”słuchaj…jest sposób by co miesiąc odłożyć dodatkowo dwie stówy, przez co polecimy na fajne wakacje…ale na ten czas ograniczamy nasze zachcianki typu nieplanowane wydatki (czyli wszystkie zakupy poza tymi zaplanowanymi)” Powiedziałabym – jasne, wchodzę w to.
- Gdybym była tą niezdyscyplinowaną połówką i widziała, jak mój mąż oszczędza, jaki mi daje przykład, jak mnie w to angażuje i zachęca – pewnie bym też temu uległa. Wystarczy być sprytnym konsumentem, czyli myśleć – gdzie, ile i na co się wydaje. Wcale życie przez to nie traci na jakości. Czasami sprawdza się powiedzenie, że można więcej – za mniej.
- Gdybym była tą połówką, która ciągle szuka wymówek w stylu „nie oszczędzam, bo nie mam z czego”, „takie małe kwoty, to szkoda odkładać”, „za dużo zachodu, za mało korzyści”, „po co mi, na co mi i dlaczego”, a ktoś by mi powiedział – „przestań szukać wymówek i przynajmniej spróbuj. Zastanówmy się wspólnie jak można to zrobić i co nam to da”. Konkretnie, bez owijania w sreberko, bawełnę czy co tam jeszcze…Weszłabym w to…Nie ma co się kopać z koniem, tak jak z czystymi konkretami.
Po trzecie – na tym można zdrowo zaoszczędzić
Jak zaoszczędzić na domowych wydatkach, o tym pisałam tutaj: sposoby-na-to-jak-oszczedzac-w-domu. Pozostaje kwestia żywności. Jedzenie – to jeden z największych wydatków rodziny. Tutaj, moim zdaniem, nie ma co specjalnie oszczędzać na jakości. Nie o to chodzi. Jednak można wybierać – w ofertach sklepów, firm czy samych produktów. Jeśli ktoś nie chce się zaangażować w oszczędzania dla kasy, to powinno przekonać go zdrowie.
- My praktycznie przestaliśmy kupować soki i napoje gazowane. Te pierwsze mają za dużo cukru, a te drugie jeszcze więcej, więc porażka. Kupujemy głównie naturalną wodę i zdrowsze do niej syropy. Najlepiej mieć takie ze swojej spiżarni, ale to może kiedyś 😉 Zimą uwielbiamy różne rodzaje herbat, ostatnio szczególnie taką z odrobiną miodu i cytryną. Owoce jak najbardziej, ale w naturalnej postaci. Wolę sama wycisnąć sok ze świeżych pomarańczy, niż zapychać nas cukrem. Uwielbiam też własnoręcznie zrobione koktajle. Moim zdaniem to oszczędność podwójna – pieniędzy i zdrowia.
- Kupujemy mniej jedzenia, ale zwracamy uwagę na jego jakość. Za dużo – oznacza wyrzucanie. Zła jakość oznacza choroby. Dlatego bardzo sporadycznie kupujemy słodycze czy chipsy. Przykładowo, w bardzo popularnym kremie czekoladowym (nie będę wymieniać z nazwy), który wcale nie kosztuje mało…jest tylko kilka procent kakao i orzechów…reszta to cukier i tłuszcze. Tak więc dziękuję za takie przysmaki 😉 Jeszcze portfel zyskuje.
- Przekonaliśmy się np. do zup – są smaczne, szybkie w przygotowaniu, zdrowe, a do tego wszystkiego niedrogie. Czego chcieć więcej?
Racjonalne wydawanie i oszczędzanie to nie patologiczne skąpstwo. Powiem Wam, że wpadłam kiedyś na taki artykuł. Opisywał ludzi tak uzależnionych od oszczędzania, że żyli na skraju ubóstwa. Wcale nie z powodu braku pieniędzy. Pisali tam, że podobno wykryto gen chciwości. U osób z takim zaburzeniem, uzależnienie od bycia sknerą jest tak silne, jak alkoholizm! Nam to jednak nie grozi, mam nadzieję, że Wam też pewnie nie 😉 Mówimy bowiem o normalnych zachowaniach, a nie o obsesjach.
Masz za to (przypuszczam) jakieś swoje doświadczenia związane z motywowaniem rodziny do oszczędzania. Jakimi sposobami możesz się dzisiaj pochwalić? A może to Ty jesteś tą drugą połówką, którą ktoś próbuje do tego namawiać? Jak wygląda u Was angażowanie się w domowy budżet? Jestem ciekawa Waszych opinii.
Mam nadzieję, że ten wpis, choć trochę ułatwi Wam rodzinne porachunki. Dziękuję za Twój czas spędzany na moim blogu. Jeśli uważasz, że komuś przyda się ten wpis – polub, udostępnij, przekaż dalej.
Diana
foto: Diana Litwin-Dolezińska
8 komentarzy
Świetny artykuł! My zaczęliśmy oszczędzać od początku tego roku 🙂
Miło słyszeć Aleksandro 🙂 Dużo motywacji zatem dla Was!
Ważne jest znalezienie równowagi pomiędzy oszczędzaniem i przyjemnością. To wielka sztuka, żeby dwie osoby wypracowały wspólny sposób na życie. Różnie to bywa w różnym czasie, inaczej gdy mamy dobre dochody, inaczej gdy one spadają. A jeszcze trudniej przy dużej dysproporcji zarobków. Najlepszych rozwiązań ciągle szukam 😉
Parę lat temu zmieniliśmy sposób jedzenia, na dużo bardziej zdrowe, a córa nawet przeszła na wegetarianizm. Przy ostatniej analizie tych wydatków zwróciłam uwagę, że takie jedzenie jest tańsze, niż to nasze tradycyjne sprzed lat.
Ja Ula także ograniczam mięso, bo w dużych ilościach na pewno na zdrowie nie wychodzi. Osobiście mogłabym się bez niego całkiem obejść, wolę inne produkty, ale moje dwa osobniki w domu raczej nie 🙂 Także musimy szukać jakiegoś kompromisu pomiędzy moimi „fit zieleninami” a upodobaniami reszty. W sumie wychodzi z tego całkiem smaczna i zdrowa dieta 🙂 Np. mój Pan Mąż lubi spaghetti – mięso i sos z makaronem. U mnie to nie przechodzi – przynajmniej pieczarki i kukurydza muszą w tym być dodatkiem, plus sporo ziół. I oboje zadowoleni ze swojego stworzenia 🙂
Niełatwo przekonać bliskich do oszczędzania, ale na pewno warto to robić, bo w grupie siła 😉 Wspólny cel i szczera rozmowa to podstawa. Ale osobiście uważam, że oszczędnej postawy trzeba uczyć u dzieci nawet jeśli rodzina nie znajduje się w trudnej sytuacji. Dobre sposoby to kieszonkowe i pomaganie dziecku, aby samodzielnie oszczędziło na coś, co bardzo chce mieć 🙂
Zakupoholiczka w grupie siła, bez drużyny ciężko. Dlatego trzeba się motywować wzajemnie.
Najlepiej ustalać sobie budżet , czyli max kwotę jaka możemy wydać na każda zakupiona rzecz , u mnie sie sprawdza . No i zakupy online , tam kupimy tylko to co potrzebujemy , a nie cała masę niepotrzebnych dodatków
Super podejście Asiu!