2,9K
Wasze historie emigracyjne z Wielkiej Brytanii
Właśnie jestem świeżo po powrocie z Anglii. Oprócz tego, że odwiedziłam Londyn, o czym pisałam tutaj, spędziłam kilka dni u przyjaciół w innym mieście Wielkiej Brytanii. Już po raz drugi miałam okazję przekonać się jak tam jest od strony polskiego emigranta.
Sama stolica daje olbrzymie możliwości. Panuje tam nieprzeciętny gwar i pośpiech. Na każdym kroku odczuwa się atmosferę wielkiego city. Życie tam pędzi w czasie wypełnionym po brzegi. Nie ma się co dziwić, w końcu to Londyn. Miasto, w którym jest wszystko- przygoda, wielkomiejski szum, miliony atrakcji i pomysłów na wolny czas, praca w każdym zawodzie. Nie każdy jednak chce się zdecydować na londyńskie tempo życia i niestety wysokie koszty utrzymania. Jak zatem jest w innych miastach Anglii?
Przyjeżdżamy do miasta zamieszkałego przez 50 tyś. osób – według angielskich norm, można uznać je za małe – dla porównania w Irlandii uchodziłoby za jedne z największych. Miasto leży w bliskim sąsiedztwie większego miasta Nottingham, którego aglomerację zamieszkuje ponad 600 tyś osób. W tej okolicy tak na prawdę wszystkie miasta praktycznie się ze sobą łączą – to znaczy, że z jednego się wyjeżdża i w zasadzie po chwili wjeżdża do następnego. Nottingham- Derby-Loughborough-Leicester – wszystkie położone są blisko siebie i w okolicy portu lotniczego East Midlands. Na pierwszy rzut oka widać dużą różnicę pomiędzy Anglią a Irlandią, w której miasta są dużo mniejsze i położone w znacznie większych odległościach oraz nie posiadają tak dobrego ze sobą połączenia komunikacyjnego (Irlandia ma niecałe 5 mln. mieszkańców, natomiast Wielka Brytania ponad 64 mln. mieszkańców). W Anglii komunikacja publiczna jest po prostu świetna. Chyba wszędzie da się dojechać za pomocą autobusów, autokarów czy pociągów. Za podróż autokarem z Londynu w te okolice (niecałe 200 km.) – za bilety zapłaciliśmy po 10 funtów za osobę z bagażem (za walizki nie musieliśmy nic płacić). Bilety na ten sam kurs, ale na inne godziny, można było kupić nawet za 5 funtów. Pociągi wychodzą drożej, ale też komfort jest pewnie trochę lepszy – krótszy czas podróży. Pomiędzy poszczególnymi miastami położonymi bliżej siebie możemy swobodnie poruszać się autobusami komunikacji miejskiej.
W tych okolicach spotkamy tak samo dużo Polaków jak w Londynie, czy gdzieś indziej. Nie ma już tego wyścigu co w Londynie, a życie płynie bardziej spokojnie. Nie znaczy to wcale, że możliwości są dużo gorsze. Jak jest w tych okolicach z pracą zapytałam moich znajomych.
– Jeżeli przyjeżdżasz tu ze słabą znajomością języka, możesz zapisać się na miejscu, na praktycznie bezpłatny kurs angielskiego. Zazwyczaj wszyscy przyjeżdżają tu na początku do kogoś, kto pomoże zanim znajdzie się mieszkanie czy pokój, a także pracę. Jakąkolwiek pracę można znaleźć bardzo szybko. Ze znajomością angielskiego praktycznie od ręki. Są też konkretne oferty na dane stanowiska. Są możliwości awansów i rozwoju. Wszystko zależy od tego, kto co umie i co chciałby robić. Tu praktycznie można znaleźć każdą pracę i w każdym pasującym wymiarze czasu pracy.
– Co to znaczy?
– Jeśli chcesz pracować np. tylko po południu albo tylko rano. Tu jest dużo ofert, które nie są na cały etat, tylko na godziny, na zlecenie itd.
– Rzeczywiście jak patrzę na oferty zawieszone na szybie agencji – jest ich mnóstwo. To chyba taki fenomen Anglii, że można pracować ile się chce i gdzie się chce…Jak to wychodzi finansowo?
– Zazwyczaj te proste prace, które są dobre na początek, nie wiem sprzątanie, produkcja – są płatne w okolicach 7 GBP/h. Dla jednych są dobre tylko na początek, dla innych jest to sposób na całe życie. Niektórzy wolą iść do pracy na te kilka godzin, zrobić swoje, zarobić te 800 czy 900 funtów na miesiąc i nie przejmować się niczym. Tu nie ma takiego ciśnienia. Jak zarabia się we dwie osoby w sumie te 1500 czy 2000 funtów, to jest na prawdę dobrze. Zależy też kto co chce od życia…
– A jakie są koszty życia?
– Tutaj nieduże mieszkanie to koszt ok. 500 maksymalnie 600 funtów. Do tego opłaty średnio ok. 100-150 funtów. Jedzenie dla 3 osobowej rodziny to ok. 300, może 400 funtów i to dobrej jakości produkty. Ze wszystkim można się spokojnie zamknąć w 1000-1100 funtów na miesiąc. Nie martwisz się o życie, o pracę, którą możesz znaleźć bez większego problemu. Nie musisz pracować dużo, żeby żyć sobie spokojnie, mieć czas na przyjemności, dla rodziny i jeszcze odłożyć na wakacje. Jak masz potrzebę bierzesz dodatkowe godziny, albo dodatkową pracę dorywczą na jakiś czas.
– Brzmi nieprawdopodobnie, jak bajka? Dlatego Polacy wolą Anglię?
– Nie wiem czy to jest bajka, bo to samo nie przychodzi 🙂 Po prostu normalne życie. Nie jest łatwo rozstać się z Polską. Jest tęsknota, ale jest też spokojne życie i możliwości. Jak chcesz awansować, to awansujesz. Tu Polacy też są menedżerami. Tylko, że tu jest tak, że im więcej zarabiasz, tym więcej płacisz za podatki. Nie zawsze się to opłaca.
Podstawowa ulga podatkowa w UK to 10.600 GBP.
Progi podatkowe 2015/2016 w UK :
podstawowa stawka 20% – dochód powyżej ulgi podatkowej do 31.785 GBP
wyższa 40% – od 31.786 do 150.000 GBP
najwyższa 45% – powyżej 150.000 GBP
Najgorsze są początki. Oto kilka historii emigracyjnych, które poznałam na miejscu:
– „Pierwszy raz tu przyjechałem ponad 10 lat temu, miałem 20 lat. Za dziewczyną, bo ona tu przyjechała do swojej siostry. Od razu znalazłem jakąś pracę. Po kilku tygodniach rozstaliśmy się, ale Anglia mi się spodobała, więc zostałem. Wynająłem sam pokój. Ściągnąłem jednego kolegę, potem drugiego. Pracuję do dzisiaj i nie żałuję”.
– „Zadzwonił do mnie stąd kolega, znaliśmy się z podwórka. Powiedział, żebym przyjechał, bo jest fajnie, praca już czeka. Akurat były wakacje, więc czemu nie. Powiedział żebym tylko kupił sobie czarne buty, czarne spodnie i koszulę do pracy. Tak zrobiłem, w sumie prawie nic więcej nie zabrałem i po 4 dniach już u niego byłem”.
– „Przyjechałam z Polski ze swoim wtedy jeszcze chłopakiem, dzisiaj mężem, prawie 10 lat temu. On miał już tu wcześniej pracę, więc wrócił do niej. Ja też tu sobie coś znalazłam. Na początku było różnie. Trochę mieszkaliśmy u mojego chłopaka w jego wynajętym pokoju w mieszkaniu dla pracowników, potem trochę u jakiś Polaków w pokoju. Potem urodziło się nam dziecko. Na jakiś czas została tylko jedna pensja i zasiłki. Wynajmowaliśmy tylko jeden pokój, żeby odłożyć jak najwięcej na powrót do Polski. Wróciliśmy do kraju, ale nie udało się. Oszczędności pochłonęło codzienne życie. Pracy albo nie mogliśmy znaleźć, albo była, ale za bardzo małe pieniądze na jakiś zleceniach. To było kilka lat temu. W Polsce zabawiliśmy ponad trzy lata, po to by znowu tutaj wrócić ponad dwa lata temu. Teraz oboje pracujemy, ja tylko w godzinach gdy dziecko jest w szkole. Wynajmujemy mieszkanie, odkładamy na wakacje i inne marzenia. Do Polski już raczej nie chcę wracać, bo nic tam nie osiągnęłam, choć bardzo chciałam. Tu pracując po 5 godz. dziennie nie muszę się martwić. W Polsce, gdy dostałam pracę w hotelu, zdarzało się że spędzałam w niej po 10, a nawet czasami 12 godzin. W ogóle w takich dniach nie widywałam swojego dziecka. Dobrze, że miałam wtedy mamę pod ręką. Ale ile to było warte? Pamiętam swoją pensję za jeden taki miesiąc, kiedy było tak dużo pracy – okolice świąt – kiedy wychodziłam z pracy tylko po to, żeby się w domu przespać – 1200 zł. na rękę. Tyle były warte moje godziny. Później miałam jeszcze kilka innych zajęć – w sklepie, w gastronomii. Nigdy nie więcej niż kilkaset zł. Dlatego żałuję, ale podziękuję. Mnie się we własnym kraju nie udało i już raczej nie będę więcej próbować. Tu chcę dokończyć kursy językowe, które zaczęłam po powrocie. Później może zapiszę się na studia. Tu mamy warunki do życia. Tęsknię za rodziną, ale co zrobię? Chciałam, nie wyszło”.
No tak. Ilu ludzi, tyle historii. Wyjazdy do Anglii były popularne i pewnie jeszcze długo będą. W Anglii jest wielu rodaków, ale także jest mnóstwo innych narodowości. Nie można się tam czuć obco. Każdy decyduje sam o swoim życiu, także o tym gdzie chce i gdzie może żyć, rozwijać się i spełniać. Po prostu żyć szczęśliwie.
Dziękuję Ci bardzo za przeczytanie tego wpisu. Zachęcam Cię do polubienia mojej strony na Facebooku, a także do zapisania się na newsletter w zakładce -posty przez pocztę e-mail. W ten sposób będziesz zawsze na bieżąco 🙂 Będę wdzięczna także za każdy komentarz. Jeśli masz jakieś doświadczenia emigracyjne i chcesz się nimi podzielić lub masz jakieś pytania – napisz. Nawiążmy ciekawą dyskusję 😉
Miłego dnia Wam życzę!
Diana.
3 komentarze
Ja jestem bardzo ciekawy, jak w Anglii, w takim pośpiechu ludzie spędzają Święta. Na pewno ma to swój niepowtarzalny klimat, ale mnie osobiście ten cały pośpiech trochę już męczy 🙂
Dziękuję Madame Bonheur. Każdy z nas szuka swojego miejsca na ziemi…jedni znajdują je za granicą, drudzy w kraju. Niektórzy wracaja, albo podróżują większość życia. Ważne żeby się gdzieś odnaleźć i być szczęśliwym 🙂
Świetna i rzeczowa relacja z życia za granicą. Bardzo dobrze ujęty obraz rzeczywistości. Artykuł nasuwa jednak smutne refleksje dotyczące życia w Polsce… Sama też wyjechałam za granicę do pracy i przebywam tam już ponad rok, więc wiem jak to wygląda.