Jak się organizować w czasie. Czyli strategia zorganizowanej kobiety
Matka też kobieta. Kobieta też strateg.
Jesteśmy z natury obdarzone wielozadaniowością. Potrafimy robić kilka rzeczy jednocześnie. Czy jednak to sprawia, że jesteśmy szczęśliwe i zawsze mamy czas dla siebie? Szczególnie osoby posiadające małe dzieci, odczuwają chroniczne zmęczenie dniem codziennym i brak satysfakcji z wykonywanych czynności. Czasami przeradza się to wręcz w frustrację, która powoduje jednocześnie wyrzuty sumienia. Przecież kochamy swoje dzieci ponad wszystko, ale…Właśnie, jeśli dopada cię jakieś ale, to znaczy, że chciałabyś coś zmienić. Mieć więcej czasu dla siebie? Dla dziecka? Może jesteś wulkanem pomysłów, tylko brak ci na to wszystko czasu? Bez względu na wszystko, jedno jest pewne – szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko. Jeśli nie zadbasz sama o siebie, nie przekażesz dziecku prawdziwego obrazu szczęścia. Nie masz czasu na wszystko? Nikt go aż tyle nie ma. Wszystkie mamy – mamy ten problem. Można jednak spróbować lepszego zorganizowania siebie, aby dostrzec to, na co tak naprawdę chcesz mieć ten czas.
Wiemy doskonale, że nasz czas to dobro, które bezpowrotnie przemija. To, jak go wykorzystamy, zależy w dużej części od nas. Przy dziecku jest to nie lada wyzwaniem, nawet dla osób z natury dobrze zorganizowanych. Osobiście wcześniej świetnie sobie z tym radziłam. Dziecko początkowo wybiło mnie z całego wieloletniego rytmu. Nagle rzeczy, wcześniej na co dzień błahe, okazały się barierą nie do przejścia. Ten stan zna chyba każdy, kto już przerabiał początki pierwszego rodzicielstwa. Nie na darmo mówią, że świat się wtedy przewraca do góry nogami. Muszę się pod tym podpisać rękami i nogami. Na szczęście dziecko rośnie, zmienia się, a ja zaczęłam to wszystko układać po nowemu. W myśl zasady organizacji siebie w czasie. Po co? Bo mam własne cele i marzenia. Jeżeli nie dąży się do czegoś konkretnie, to ciężko jest znaleźć motywacje. Człowiek musi w coś wierzyć i kreować swoją drogę.
Czas zainwestowany w siebie dzisiaj, to tylko mała chwila, którą poświęcasz, aby cieszyć się jej efektem w przyszłości.
Strategia – zatem rzecz najważniejsza. Doskonale o tym wiedział znany pewnie każdemu Sherlock Holmes. Jak to mówią diabeł tkwi w szczegółach…Zatem poszukajmy ich.
Co pomaga w zorganizowaniu ?
- Rzeczy do zrobienia na tu i na teraz – coś sprawiło, że nie zrobiliśmy tych rzeczy wcześniej – książka z biblioteki leży już od tygodnia na półce i prosi się o oddanie; do fryzjera chcesz iść od miesiąca, ale nie masz nawet kiedy zadzwonić, żeby się umówić itd. Jeśli nie masz takich spraw, to znaczy, że nie jest tak źle 🙂
- Rzeczy ważne z punktu widzenia naszych celów i marzeń – trzeba je systematycznie określać w czasie. Chcesz chodzić regularnie na basen? – określ dzień, godzinę, którą na to poświęcisz. Chcesz się uczyć języka? Zastanów się jak byś mogła to robić – kurs stacjonarny, a może w domu? Wyznacz dni, w których poświęcisz na to chwilę.
- Rzeczy pilne, ale niezwiązane z naszymi marzeniami i celami – tu powinny się znaleźć codzienne obowiązki, które czy chcemy czy nie, musimy robić i poświęcać im czas – zakupy, obiad, sprzątanie, pranie i cała reszta.
- Rzeczy nieważne i niepilne – tak zwane czasoumilacze. Zastanów się, ile godzin dziennie poświęcasz na seriale i oglądanie telewizji? Na przeglądanie po 10 razy Facebooka, maila czy przysłowiowo Pudelka? Jakieś gry na komórce albo komputerze? Na godzinne rozmowy przez telefon o niczym albo ciągle o tym samym? Pomyśl: Co Ci to daje?, co wnosi do Twojego życia?, czy Twoje życie jest przez to lepsze? Czy przybliża Cię do celów i marzeń z Twojego powyższego punktu drugiego? Czy te czasoumilacze nie są czasami złodziejami Twojego czasu? Ja praktycznie w ogóle nie oglądam telewizji. Czasami ewentualnie jakiś program, rzadko dobry film. Gier całkowicie unikam.
Gdy już wiemy na co musimy poświęcić czas, a na co byśmy chciały go znaleźć – przejdźmy do czynów.
- Planowanie przenosimy do kalendarza. Papierowy czy elektroniczny: w komórce, tablecie czy na komputerze, jak Ci wygodniej. Ważne żeby go mieć zawsze przy sobie. Nie chodzi o to, żeby mieć zaplanowane życie co do sekundy, choć czasami nasza praca, bądź sytuacja życiowa tego właśnie wymaga. Dla mnie kalendarz jest największym przyjacielem od zawsze. Idealnie pomaga się zorganizować. Wpisuje do niego nie tylko rzeczy, które będę musiała zrobić, aby o nich nie zapomnieć. Wpisuję również te, na które muszę znaleźć czas, bo tego chcę – przykładowo w każdy poniedziałek, środę i sobotę wieczorny trening. Różnie się to układa, mąż ma niestety nienormowany czas pracy, siedem dni w tygodniu i w dodatku zmienne godziny pracy, a tu małe dziecko i brak dostepu do babć czy dziadków. Nie poddaję się jednak – nie mogę wyjść – ćwiczę w domu. Jak nie mam możliwości w danym dniu zrobić godzinnych piłek, czy prawie godzinnej Chodakowskiej, to robię 20 minutową Mel B lub Zumbę z konsoli (moje niedawne odkrycie). W internecie jest szeroki wybór darmowych programów treningowych o różnym czasie trwania. Nie robię tego dla jakiejś świetnej figury, więc nie mam wielkich wymagań. Robię to dla zdrowia i dla lepszego samopoczucia. Wspólny rower czy basen daje korzyści wszystkim. Najważniejsze to chyba porzucić wymówki przed samą sobą. Zapisane jest święte.
- Skupić się na 100 procent, na tym co się robi. Dotyczy to nawet codziennych prozaicznych czynności. Jeśli biorę się za sprzątanie, to robię to możliwie najszybciej. Lubię wszystko robić w sposób zorganizowany – od początku do końca, ale sprawnie. Jeśli robię obiad, to skupiam się tylko na nim. Nie patrzę w tym czasie w tv czy w internet, nie rozmawiam godzinę przez telefon. Dziecko jest pewnym typem „rozpraszacza”, ale przez to nie ma co sobie dokładać jeszcze więcej. Tak więc skupiam się na czynnościach, które robię w danym momencie i wielozadaniowości. Przykładowo – wstawiam ziemniaki. Zanim zaczną się gotować, ja już robię kotlety. W czasie kiedy ziemniaki się zaczynają gotować, a kotleciki smażyć, robię szybką sałatkę czy surówkę. Nie zajmuje mi to więcej niż 5-10 min, więc mam jeszcze chwilę, aby w tym czasie sprzątnąć i załadować wszystko do zmywarki. Całe „robienie obiadu” w ten sposób zajmuje mi maksymalnie pół godziny z posprzątaniem. Najlepsze są obiady tzw. jednogarnkowe lub pieczone w piekarniku, bo ich przygotowanie trwa naprawdę małą chwilę. Może, to trochę śmieszne, że w ogóle o tym piszę, ale znam osobiście osoby, które potrafią robić obiad dwie – trzy godziny i pół dnia żyć tą czynnością. Nie dla mnie to jest 🙂 Nie jestem specjalną miłośniczką gotowania, wolę ten czas maksymalnie skrócić i potem mieć chwilę na coś innego, dla mnie bardziej ciekawego lub przydatnego. Efekt jest ten sam (obiad, to obiad), tylko czas wykorzystany – EFEKTYWNIE.
- Z punktu powyższego wynika też inna zasada – sprzątanie na bieżąco i odkładanie wszystkiego na swoje miejsce. Jeśli każda rzecz ma swoje miejsce, nie muszę tracić czasu na jej szukanie. Nie robię sobie tornada w kuchni, czy w domu – wystarczy, że czasami robi to moje dziecko. Codzienne, bieżące ogarnianie zajmuje relatywnie niewiele czasu. Gorzej byłoby sobie poradzić z całymi stertami zaległości, gdzie trzeba się zastanawiać – co do czego – jak w ogóle się za to zabrać. Traciłabym cały dzień w tygodniu, żeby doprowadzić to wszystko do porządku, a efekt pewnie byłby bardzo krótkotrwały… Nie mam na to czasu 😉 Monotonia pewnych nawyków, może wydawać się nudna, ale pomaga się zorganizować i zaoszczędzić czas.
- Pozbywanie się niepotrzebnych rzeczy. Kiedyś miałam zwyczaj zostawiania wszystkiego na zasadzie – może się jeszcze przyda. Teraz wiem, że jeśli tylko o czymś w ten sposób pomyślę, to znaczy, że już się nigdy nie przyda i powinno wylądować w koszu. Sentymenty do starych ubrań, zniszczonych torebek czy jakiś popsutych rzeczy są zbędne. Robią bałagan i zajmują niepotrzebnie miejsce.
W następnym poście przedstawie dalszą część zarządzania sobą w czasie, tym razem bardziej zaawansowaną. Zapraszam.
Diana
Zdjęcia: Pixabay
3 komentarze
W lekko nieuporzadkowanym świecie – jak najbardziej może być fajnie. Gorzej jak się nie ogarnia większości 🙂 choć jak to mówią …podobno w każdym szaleństwie jest metoda 🙂
A ja jestem pracująca samotna matka i jakoś dajemy rade 🙂 zaczęłam od grafiku obowiązków domowych na cały tydzień, którego obecnie już się nie trzymam tak kurczowo. Cześć rzeczy robie na bieżąco, część odraczam, ale co najważniejsze przestałam się przejmować tym, że na wszystko nie starcza czasu 🙂 w lekko nieuporzadkowanym świecie żyje się łatwiej i jest mniej nudno 🙂
Tez uważam, że jak się chce to da się wszystko.